Wicelider ograł lidera. Zimową przerwę „rekordziści” spędzą z czteropunktową przewagą nad wrocławianami.
Gdyby, gdyby, gdyby… Gdyby bielszczanie lepiej weszli w mecz przy Oporowskiej, być może wróciliby do Cygańskiego Lasu z punktową zdobyczą. Tymczasem w pierwszym kwadransie biało-zieloni dali się niemal zdominować gospodarzom. Dwukrotnie, piłkarze Śląska II długimi, dokładnymi przerzutami rozmontowali bielską defensywę. Zresztą cały zespół gości w pierwszych minutach spotkania wyglądał na zdezorientowany, pogubiony w działaniach defensywnych. W efekcie Jakub Lutostański i Mateusz Stawny strzałami z bliska pokonali Krzysztofa Żerdkę.
Drugi kwadrans przyniósł bardziej wyrównany obraz meczu, jednak nie najwyższej jakości. Sporo było biegania, obustronnego chaosu, fauli ze strony wrocławian i strat, które w nadmiarze notowali „rekordziści”. Dopiero pod koniec pierwszej części podopieczni Dariusza Klaczy poważniej zagrozili bramce rezerw Śląska. Po efektownej akcji gości z 31. minuty uderzenie Daniela Świderskiego sparował Bartosz Głogowski. W 42. minucie Szymon Nocoń nieznacznie chybił celu z kilkunastu metrów. Na samym finiszu gracze Śląska II mogli „zabić” spotkanie, marnując w jednej akcji aż trzy okazje do umieszczenia piłki w bielskiej bramce. Za każdym razem uderzenia z niewielkiej odległości blokowali obrońcy lub K. Żerdka.
Na drugą odsłonę bielszczanie wyszli w pełni zdeterminowani i już na wstępie przyniosło to oczekiwany skutek. Bramkową akcję zapoczątkował jeszcze na własnej połowie boiska Daniel Kamiński (na zdjęciu), którą - „z pomocą” Tomasza Nowaka i Sz. Noconia - wykończył precyzyjnym strzałem zza linii pola karnego. Zdobyty gol kontaktowy w naturalny sposób dodał „rekordzistom” animuszu. Bielszczanie na kilka długich minut osiągnęli wyraźną przewagę. Wrocławianie w porę jednak dostrzegli, że lada moment mogą utracić prowadzenie. Reakcją na bielskie ataki były kontry, przy których biało-zieloni musieli mieć się na baczności. Widowisko, mimo bardzo trudnych warunków boiskowych, znacząco zyskało na jakości. W 67. minucie świetnym strzał Kacpra Kasprzaka z okolic narożnika pola karnego obronił golkiper Śląska II. Sześć minut później, po drugiej stronie boiska, minimalnie spudłował Kuba Lizakowski. Kluczowym momentem dla losów spotkania okazała 76. minuta. J. Lutostański wyłuskał piłkę spod nóg Mateusza Pańkowskiego i obsłużył podaniem Huberta Muszyńskiego. Mimo kilkunastometrowej odległości od bramki wrocławski obrońca nie dał szans K. Żerdce.
Usilne starania bielszczan w końcówce meczu o korektę wyniku nie przyniosły skutku.
TP/foto: PM
Śląsk II Wrocław – Rekord Bielsko-Biała 3:1 (2:0)
1:0 Lutostański (7. min., głową)
2:0 Stawny (12. min.)
2:1 Kamiński (48. min.)
3:1 Muszyński (76. min.)
Rekord: Żerdka – Madzia (46. Walaszek), Pańkowski, Kareta, Nocoń (73. Iwanek), Wyroba (63. min. Twarkowski), Nowak, Kasprzak (82. Bogunia), Kamiński, Waluś (82. Idzik), Świderski
.