Dawid ograł Goliata.
Trzecioligowcy Rekordu ulegli ekipie z „nizin” bielsko-tyskiej klasy okręgowej. I tej porażki – niestety – nie tłumaczy nic. Na pewno nie jest okolicznością łagodzącą niewielkich rozmiarów boisko w Bronowie oraz śliska i nasączona wodą nierówna murawa. „Egipskie ciemności” towarzyszące meczowi w ostatnich dziewięciu minutach doliczonego czasu gry, też nie mają tu nic do rzeczy. Niestety gra faworyzowanych „rekordzistów” w dużej mierze przypominała obrazem trzy kwadranse otwarcia ligowego meczu z Cariną Gubin. Było kiepsko…
Już pierwszy stracony gol przez bielszczan, sposób w jaki do niego doszło, zwiastował nieszczęście. Zanim Rafał Adamczyk ulokował piłkę uderzając przy dalszym słupku, na murawie „rozjechało się” dwóch defensorów Rekordu. Niemniej kuriozalne, acz nieszczęśliwe były okoliczności utraty drugiego gola. Po rzucie rożnym dla gospodarzy ustawiony przy bliższym słupku Szymon Bogunia niefartownie skierował futbolówkę do własnej bramki.
Wydaje się, iż kluczowym i symptomatycznym dla tego spotkania był krótki fragment zapoczątkowany w 70. minucie. Gdy biało-zieloni mieli jeszcze uzasadnione nadzieje na odwrócenie losów rywalizacji Kacper Kasprzak niedokładnie, zbyt krótko wyrzucił piłkę z autu w kierunku Mateusza Pańkowskiego, na czym skorzystał napastnik Rotuza. Kapitan Rekordu próbując powstrzymać rywala dopuścił się przewinienia, za które ujrzał czerwoną kartkę. Z rzutu wolnego Daniel Feruga przymierzył w bielski mur, ale piłka odbiła z taką rotacją, że wylądowała w pobliżu bramki gości. I tu zaskakującą przewrotką popisał się Krystian Cyroń, czym wprawił w osłupienie Jakuba Szumerę.
Nawet grając w dziesiątkę „rekordziści” wypracowali sobie kilka bramkowych sytuacji, z których jedyną wykorzystał Mariusz Idzik. Za niesłychane zaangażowanie w grę, momentami wręcz nadmierną ambicję bronowianie zapłacili dużą liczbą (dziewięć? - przyp. TP) żółtych kartek. Dość zauważyć, że ich skład już w doliczonym czasie gry zredukowany został do dziewięciu zawodników.
Ma po tym spotkaniu twardy orzech do zgryzienia trener Dariusz Klacza – czy był to tzw. wypadek przy pracy, czy symptom kryzysu formy? Oby tylko chwilowa, krótkotrwała jej obniżka… A ekipie z Bronowa - gratulujemy awansu.
TP/foto: PM
1/2 finału „Poltent” Pucharu Polski – Podokręg Bielsko-Biała Śląskiego ZPN
Rotuz Bronów – Rekord Bielsko-Biała 4:3 (2:1)
1:0 Adamczyk (3. min.)
2:0 Bogunia (11 min., samobójczy)
2:1 Wyroba (24. min.)
3:1 Cyroń (72. min.)
3:2 Idzik (79. min.)
4:2 Szczelina (89. min.)
4:3 Kasprzak (90+3 min.)
Rekord: Szumera – Macura (46. Madzia), Pańkowski, Walaszek (46. Kareta), Bogunia (46. Kasprzak), Wyroba (46. Nowak), Twarkowski, Mańka (46. Nocoń), Kamiński (46. Waluś), Kempny (61. Świderski), Idzik
Skrót z meczu: