Podział punktów po nerwowej, acz ekscytującej końcówce.
Zanim jednak doszło do remisowego finału kibice obejrzeli sporo niezłego jakościowo futbolu. Trochę lepsze w tej materii były trzy kwadranse pierwszej połowy, natomiast druga – zwłaszcza na finiszu – dostarczył emocji sięgających zenitu.
Bielszczanie z dużym animuszem rozpoczęli potyczkę ze spadkowiczem z drugiej ligi. O ile Tomasz Nowak niecelnie uderzył z rzutu wolnego (2. min.), to już przy strzałach Daniela Iwanka i Daniela Świderskiego (na zdjęciu) do dużego wysiłku zmuszony został strzegący bramki Śląska II – Mateusz Górski. Po mocnym otwarciu na kolejnych kilkanaście minut inicjatywę przejęli wrocławianie, cierpliwie budując swoją grę w ataku pozycyjnym. Coraz bardziej skoncentrowani na ofensywie przyjezdni dali się zaskoczyć w 23. minucie. Po płynnej i dynamicznej akcji oraz wymianie kilku podań przez m.in. Piotra Wyrobę i Filipa Walusia, precyzyjnie trafił lewą nogą, zza linii pola karnego T. Nowak. Radość biało-zielonych trwała raptem kilkadziesiąt sekund. Po strzale Jakuba Jezierskiego piłkę sparował Jakub Szumera, ale już przy dobitce Yehora Sharabury golkiper Rekordu był bezradny. Dziewięć minut później, przy utracie drugiego gola, golkiper gospodarzy musi jednak większą część winy wziąć na siebie. Piłka po strzale 19-letniego Ukraińca nie powinna nastręczać większych kłopotów, a jednak… Mimo ostrego kąta formalności dopełnił Kacper Zaborski. W 41. minucie strzelec drugiego gola mógł jeszcze bardziej pogrążyć „rekordzistów”. Po dośrodkowaniu Dawida Matuszewskiego J. Zaborski główkował w poprzeczkę.
Na rzeczywiste ożywienie poczynań bielszczan w ofensywie trzeba było poczekać do zmian w wyjściowej jedenastce. Zanim dokonał ich debiutujący w III-ligowym spotkaniu trener biało-zielonych Dariusz Klacza, wrocławska defensywa spisywała się bez zarzutu. Im bliżej końca spotkania, z tym większą dynamiką nacierali gospodarze. Może niewiele w tej ofensywie było finezji, ale nie było to już czas na jej demonstracji. Jak to często bywa, najskuteczniejsze są najprostsze „środki” wyrazu. Po dośrodkowaniu z kornera, w niemałym zamieszaniu, piłkę trącił ręką (zapewne) Hubert Muszyński. Podyktowanego rzutu karnego nie wykorzystał jednak T. Nowak, którego intencje doskonale „rozczytał” M. Górski.
Chyba niewielu było takich wśród sympatyków Rekordu, którzy wierzyli wówczas w możliwość uchronienia się przed porażką, szczególnie że feralna „jedenastka” miała miejsce w 90. minucie spotkania! Już w doliczonym czasie gry Szymon Bogunia „zakręcił” na skrzydle Patrykiem Bednarczykiem, a asysta 19-latka była najwyższej próby. Efektownym „szczupakiem” futbolówkę ulokował w bramce D. Świderski.
Zważywszy, że był to mecz otwarcia sezonu chyba lepiej, iż skończyło się na „dwóch rannych, niż jednym zabitym”. Domyślamy się jednak również, że w obu ekipach pozostało po spotkaniu uczucie niedosytu…
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – Śląsk II Wrocław 2:2 (1:2)
1:0 Nowak (23. min.)
1:1 Sharabura (24. min.)
1:2 Zaborski (33. min.)
2:2 Świderski (90+4. min., głową)
Rekord: Szumera – Kareta, Pańkowski, Walaszek (82. Idzik), Kasprzak, Wyroba (82. Madzia), Nowak, Kempny (73. Bogunia), Iwanek (61. Kamiński), Waluś (73. Twarkowski), Świderski