Mecz godny zespołów ze ścisłej, trzecioligowej czołówki.
Już pierwsza akcja w wykonaniu gospodarzy otworzyła rezultat potyczki drugiej drużyny z czwartą ekipą, grupy trzeciej. Piłkę z własnej połowy wyprowadził Bartłomiej Twarkowski, uruchamiając na skrzydle Kacpra Kasprzaka, który od razu oddał ją Danielowi Świderskiemu (na zdjęciu). Zdezorientowana tempem tej szarży obrona gości nie zdążyła w porę powstrzymać nabiegającego Michała Biskupa, który z bliska wpakował futbolówkę do bramki. Riposta częstochowian mogła nastąpić nad wyraz szybko. Krzysztof Żerdka był jednak się skuteczniejszy w sytuacji sam na sam z Przemysławem Oziębałą. Okazja rezerw Rakowa przyniosła gościom korner, który okazał się dla nich brzemienny w skutkach… Po przechwycie z własnego pola karnego z futbolówką u nogi ruszył B. Twarkowski. Dopiero po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów 20-latek zagrał do D. Świderskiego. Po „zakręceniu” obrońcą „rekordzista” efektownym uderzeniem zmusił do kapitulacji Łukasza Bombę.
Wydawało się, iż lepiej dla biało-zielonych to spotkanie nie mogło się ułożyć. Zdarzyły się jednak dwa momenty, które nie pozostały bez wpływu na obraz całej rywalizacji. Dwubramkowa przewaga „rekordzistów” nie utrzymała się zbyt długo. K. Kasprzak nierozważnie zaatakował we własnej „szesnastce” Piotra Malinowskiego, a podyktowany rzut karny pewnie na gola zamienił Łukasz Mazurek. Niespełna dziesięć minut później z kontuzją plac gry opuścił Tomasz Nowak, co natychmiast zrodziło pytanie: czy istnieje piłkarskie życie bielszczan bez lidera zespołu? Jednoznacznej odpowiedzi nie uzyskaliśmy, aczkolwiek ponad godzina gry pokazała, że gra bez dyrygenta w „Rekordowej orkiestrze” momentami fałszowała. Łatwo dostrzegalnym, boiskowym faktem była narastająca z każdą minutą przewaga częstochowian.
Długo, bardzo długo bielska defensywa radziła sobie z ofensywą „dwójki” Rakowa. Od czasu do czasu starali się odciążyć obrońców D. Świderski z M. Biskupem, przy wsparciu Kamila Żołny. Jednak główne siły gości skoncentrowane zostały na ofensywie. Co gorsza, podopieczni Tomasza Kuźmy znaleźli słabsze punkty w bielskiej obronie, co wykorzystali przyjezdni w końcowych fragmentach meczu. Abstrahując od popełnionych przez bielszczan błędów indywidualnych, bramkowe trafienia P. Oziębały i Huberta Tylca były wysokiej próby. Do 2:0 do 2:3?! Na takie rozstrzygnięcie nasz zespół najzwyczajniej nie zasłużył…
Trzeba było dużej wiary i niezłomnego charakteru, by nie zwiesić głów po utracie trzeciego gola. Jednak nie bacząc na uciekający czas, na przeciwności, gospodarze jeszcze raz zerwali się do ataków. Już w drugiej minucie doliczonego czasu gry, po kornerze K. Żołny piłkę trącił M. Biskup, a niepilnowany Seweryn Caputa celną główką domknął stały fragment w wykonaniu „rekordzistów”.
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – Raków II Częstochowa 3:3 (2:1)
1:0 Biskup (1. min.)
2:0 Świderski (7. min.)
2:1 Mazurek (18. min., z rzutu karnego)
2:2 Oziębała (71. min.)
2:3 Tylec (84. min.)
3:3 Caputa (90+2. min.)
Rekord: Żerdka – Walaszek, Pańkowski, Krysik, Kasprzak, Madzia, Gach (75. Nocoń), Twarkowski (84. Bogunia), Nowak (28. Żołna), Świderski (84. Caputa), Biskup