Umiejętnie broniący się MKS wywiózł z Cygańskiego trzy punkty.
To niestety nie pierwszy mecz rundy wiosennej, w który bielszczanie wchodzą w słabym stylu. O ile w Goczałkowicach-Zdroju i przed tygodniem w domowym starciu z gorzowską Wartą nie niosło to za sobą poważniejszych konsekwencji, tak cena za niemrawe otwarcie meczu z ekipą z Kluczborka okazała się wysoka.
Inaczej od gospodarzy, podopieczni Tomasza Chatkiewicza z odwagą i werwą natarli od początku na bielską defensywę. Niestety dość szybko pojawiły się w niej luki. Na lewej stronie boiska nikt nie przeszkodził szarżującemu Krzysztofowi Naporze, a w polu karnym Marcin Przybylski z łatwością poradził sobie z Mateuszem Pańkowskim. Co gorsza, środkowego obrońcy nie zaasekurował żaden z pozostałych „rekordzistów”.
Czasu do odrobienia bramkowej straty było jeszcze mnóstwo, więc nikt w bielskim obozie nie rozdzierał szat. Z upływem minut biało-zieloni – wydawało się – przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Podopieczni Dariusza Mrózka kreowali coraz groźniejsze sytuacje, lecz tu na przeszkodzie stanął świetnie dysponowany w bramce gości Jan Szpaderski. W 27. minucie Daniel Świderski doskonałym podaniem obsłużył Filipa Walusia, który jednak przegrał pojedynek „oko w oko” bramkarzem MKS-u. Po dwóch stałych fragmentach, w 29. i 33. minucie, Michał Biskup (na zdjęciu tyłem)dwukrotnie główkował wydawało się nie do obrony. Wydawało się…, ale nie J.Szpaderskiemu.
Mimo, iż na przerwę biało-zieloni schodzili przy stanie 0:1 były podstawy do wiary w odwrócenie wyniku. I choć tzw. optyczna przewaga, czas posiadania piłki, liczba wykonywanych stałych fragmentów, niemal wszystkie statystyki były domeną „rekordzistów”, to jednak do wyrównania nie doszło. Tak jak w kilku fragmentach pierwszej połowy do rangi bohatera w kluczborskich szeregach urastał golkiper, to już w drugiej części J. Szpaderski miał relatywnie niewiele pracy. Te trzy kwadranse było klasyczną egzemplifikacją określenia – bicie głową w mur. Mimo wysiłków, mimo pełnego zaangażowania tego muru bielszczanie nie przebili…
Zabrakło gospodarzom pomysłu, niekonwencjonalnego, błyskotliwego zagrania. Natomiast na duży plus to spotkanie może zapisać sobie cała defensywa MKS-u oraz bardzo pracowity w środku pola Michał Płonka. Równie mozolna praca Mateusza Madzi po drugiej stronie nie dała oczekiwanego efektu.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – MKS Kluczbork 0:1 (0:1)
0:1 Przybylski (9. min.)
Rekord: Szumera – Bojdys, Pańkowski, Krysik (84. Kowalczyk), Nocoń (59. Żołna), Madzia, Nowak, Kasprzak (59. Gach), Waluś (84. Wyroba), Świderski (59. Twarkowski), Biskup