Jedna, bardzo liczna grupa juniorów młodszych, uczestnicząca w rywalizacji w trzech klasach rozgrywkowych, o której opowiadają dwa szkoleniowcy – Krzysztof Biłka i Piotr Kuś.
Czy był w rundzie jesiennej moment, o którym powiedzielibyście – „kryzysowy”?
K.B.: - Na poziomie dwóch lig B2 rozegraliśmy w minionej rundzie 27 spotkań. Za nami pierwszy z turniej eliminacyjny do Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu. W tzw. międzyczasie przeprowadziliśmy dziesiątki treningów... Z mojej perspektywy kryzysu sportowego nie doświadczyliśmy. Zastanawiam się czy to dobrze, czy niedobrze. Kryzysy wbrew pozorom nie zawsze są złe. Mogą bowiem stanowić przyczynek do zmian, refleksji itp.
P.K.: - Na poziomie ligi B1 kryzys emocjonalny dopadł trenera - po przegranym meczu walkowerem. Drużynie się to nie zdarzyło.
O pozycji Waszych podopiecznych na Śląsku mówią tabele, a z perspektywy tygodni od udziału w turnieju „Deyna Cup”, jak hipotetycznie pozycjonują się w kraju biało-zieloni?
K.B.: - Patrząc na tabele - I i II ligi B2 - jesteśmy na czele. To cieszy, ponieważ trenuje i gra się po to, żeby wygrywać. Jednak pozycja w tabeli nie stanowiła dla mnie celu w samego w sobie. Często podkreślam, że sposób dążenia do wygranej jest ważniejszy. Droga jest istotniejsza od celu. Na naszą postawę podczas owej drogi mamy duży wpływ, na osiągnięcie celu, czyli końcowego, pozytywnego wyniku meczu zdecydowanie mniejszy. W zakończonej rundzie realizowaliśmy założenia, co oznacza, że dobrze przepracowaliśmy ten okres. Odnosząc się do turnieju, podczas którego rywalizowaliśmy min. z Lechem Poznań, Legią Warszawa, czy Varsovią, zaprezentowaliśmy się pozytywnie, co docenili organizatorzy zapraszając nas na kolejną edycję. Natomiast na postawie naszej gry w „Deyna Cup” nie potrafię ocenić naszej pozycji w odniesieniu do stawki krajowej.
P.K.: - Pozycji na arenie kraju nie znam. Jedno jest natomiast pewne, że w każdym meczu chcemy grać wg naszego pomysłu. Zaś jeżeli z naszej dobrej wspólnej pracy „zrodzi się” świetny zawodnik, to wyjazdy po całym kraju staną się faktem.
Trenerzy chwalą, bo jest za co, trenerzy ganią – jeśli jest za co…
K.B. - Mamy z trenerem Piotrem Kusiem powody do chwalenia. Dotyczą one postawy naszych podopiecznych na boisku. Czy mamy za co ganić? Ganienie nie jest najlepszym sposobem na sprostanie wyzwaniu, które moim zdaniem przed nami. Mamy w naszej licznej grupie sporą podgrupę bardzo świadomych, młodych piłkarzy. Mamy także jednostki, przed którymi w tym obszarze sporo pracy. Piękne hobby mają nasi podopieczni, ale w tej „branży” jest bardzo duża konkurencja. Bez optymalnego podejścia do kwestii piłkarskich i około piłkarskich, takich jak np: regeneracja i odżywianie, ciężko będzie wejść im na szczyt. Tam nie prowadzi żaden skrót. My jako trenerzy chcemy pomagać, wskazywać rozwiązania, ale na końcu to zawodnik podejmuje decyzje.
P.K.: - Chwalimy za pracę. Ganimy za spóźnienia na lekcje, za słowo „dwajścia”, zamiast dwadzieścia, za brak wyrozumiałości dla własnej osoby po nieudanym zagraniu, za zgubioną piłkę. Chwalimy za granie, trenowanie, pomaganie sobie. Pracujemy z piłkarzami, którzy zasługują na biało-zieloną koszulkę Rekordu. Każdy zawodnik z naszej grupy zasługuje na szacunek i granie. Trenerzy, którzy pracują z naszą grupą też to widzą.
I wojewódzka liga juniorów młodszych (B2) – tabela
II wojewódzka liga juniorów młodszych (B2) – tabela
II wojewódzka liga juniorów młodszych (B1) – tabela
TP/foto: MŁ