Rekord II Bielsko-Biała – LKS Łąka 3:2 (1:1)
0:1 Wilk (10. min.)
1:1 Ciućka (39. min.)
2:1 Kasprzak (53. min.)
2:2 J. Kowalczyk (62. min.)
3:2 Kamionka (69. min.)
Rekord II: Szumera – Kamionka, Madzia, Jaroszek, Sobótka, B. Kowalczyk, Z. Mucha, Gawlak (90. Szotek), Formas (80. Szczurek), Sz. Wróblewski (46. Sz. Mucha), Ciućka (46. Kasprzak)
- Kto wie, czy w ubiegłym sezonie takiego meczu nie przegralibyśmy z powodu braku dojrzałości. Teraz, równie młodzi ludzie, wygrali spotkanie właśnie piłkarską dojrzałością – skwitował wygraną już po zawodach trener rezerw Rekordu, Szymon Niemczyk. Z opinią szkoleniowca bielszczan nie sposób się nie zgodzić, zwłaszcza że nie wszystko i nie od razu układało się po myśl gospodarzy. Gol zdobyty uderzeniem z okolicy 16-stego metra przez Tomasza Wilka podziałał na „rekordzistów”, niczym mocny cios przyjęty przez pięściarza. Trochę czasu upłynęło zanim gospodarze otrząsnęli się z tego zamroczenia. Ale jeszcze przed przerwą efektownym strzałem zza linii pola karnego do wyrównania doprowadził Jan Ciućka.
Druga część rozpoczęła się od wybornej okazji drużyny z Łąki. Pierwszy - nie ostatni - raz w tej odsłonie rolę główną odegrał w bielskiej bramce Jakub Szumera. W 53. minucie mocno przymierzył z rzutu wolnego Bartosz Kowalczyk, po sparowaniu piłki przez bramkarza w defensywie LKS-u nastąpił cały „łańcuch pomyłek”, na czym finalnie skorzystał Kacper Kasprzak, wpychając futbolówkę z bliska do bramki przyjezdnych. Goście mieli najlepszą z możliwych okazję do wyrównania w 61. minucie, kiedy egzekwowali rzut karny, sprokurowany przez J. Szumerę. Bramkarz Rekord doskonale wyczuł intencje strzelającego T. Wilka, rehabilitując się za niepotrzebny faul sprzed kilkudziesięciu sekund.
I tu na moment obudziły się „demony” rezerw Rekordu z ubiegłego sezonu. Radość całego zespołu z obronionej „jedenastki” spowodowała moment dekoncentracji, niewłaściwe ustawienie przy kornerze LKS-u i nieszczęście było gotowe, celną główką na 2:2 przymierzył Jacek Kowalczyk. Bielszczanie nie poddali się, nie cofnęli się do kurczowej obrony, by bronić jednopunktowej zdobyczy. Na bramkę gości sunęły kolejne ataki, z których jeden (tylko jeden!) zakończył się golem. Czy Kamil Kamionka w tzw. szybkim ataku „rekordzistów” chciał dośrodkować do wbiegających kolegów, czy też z rozmysłem oddać strzał w kierunku bramki? Tego się raczej nie dowiemy, natomiast pewnym jest, iż piłka po „centrostrzale”, ku zaskoczeniu kibiców, a zwłaszcza golkipera z Łąki, wpadła do siatki. A ponieważ goście do ostatniego gwizdka sędziego uporczywie dążyli do zmiany rezultatu, widowisko do końca trzymało w napięciu.
Jak na standardy klasy okręgowej były to więcej, niż przyzwoite zawody. Na brawa zasłużyły obie ekipy, ale to „dwójka” Rekordu zaksięgowała komplet punktów, zresztą po raz trzeci z rzędu.
TP/foto: Paweł Mruczek