„Rekordziści” w dobrym stylu pożegnali się z bielską publicznością.
W ostatnim ze domowych spotkań „jesieni 2023” biało-zieloni należycie wywiązali się z roli faworytów. Jednak przez niemal 60 minut spotkania tarnogórzanie byli co najmniej równorzędnymi rywalami dla lidera grupy trzeciej. Rzec można, Gwarek raz jeszcze udowodnił, jak niewygodnym oponentem jest dla ekipy z Cygańskiego Lasu, która dopiero po raz drugi w historii zgarnęła trzy punkty w konfrontacji z zespołem z Tarnowskich Gór.
Poziomem emocji i piłkarską jakością pierwszej połowy usatysfakcjonowani mogli być w równym stopniu sympatycy obu drużyn, wynikiem – chyba tylko przyjezdni. Na wstępie gospodarze mocno zaakcentowali chęć jak najszybszego rozstrzygnięcia rywalizacji na swoją korzyść. Nadzieje na błyskawiczne objęcie prowadzenia podsycili m.in. szarżujący ze skrzydła Daniel Kamiński i Daniel Świderski, który nie w pełni skorzystał z „prezentu” od golkipera gości – Patryka Kukulskiego. Bielszczanie dopięli swego, gdy po dorzucie z kornera Tomasza Nowaka (na zdjęciu) efektownym wolejem z 14-u metrów przymierzył do bramki D. Świderski. I pewnie biało-zieloni utrzymywaliby ten mecz pod swoją kontrolą, gdyby nie wysoce kontrowersyjna decyzja arbitra z 17. minuty. Rozjemca kontakt fizyczny piąstkującego Krzysztofa Żerdki z Nikolasem Wróblewskim w polu bramkowym, zakwalifikował jako faul na napastniku. Tymczasem pierwszy przy piłce zameldował bramkarz Rekordu, a w jego działaniu nie było ani impetu, ani nadmiernej aktywności ruchowej. Finalnie, z 11-u metrów nie pomylił się Kacper Będzieszak.
Wyrównujące trafienie było dla piłkarzy Gwarka, niczym podmuch wiatru w żagle. Parokrotnie zrobiło się groźnie pod bielską bramką, że wspomnimy o stuprocentowej okazji N. Wróblewskiego z 28. minuty. Beznadziejną z perspektywy gospodarzy sytuację uratował wślizgiem Mateusz Pańkowski. Poziom adrenaliny u kibiców podskoczył na wyższy poziom pod koniec pierwszej połowy. Strzał T. Nowaka z niewielkiej odległości w sobie wiadomy sposób zablokował głową Aleksander Piątek. Po drugiej stronie Alan Lubaski główkował z kilku metrów wprost w K. Żerdkę.
Niespełna kwadrans po przerwie wystarczył „rekordzistom”, by zamknąć kwestię zwycięstwa. T. Nowak dostrzegł niepilnowanego przed polem karnym Piotra Wyrobę, który popisał się efektownym uderzeniem przy dalszym słupku. Osiem minut później lider bielskiego zespołu skompletował hat-trick’a asyst. 38-latek wykorzystał moment zagapienia rywali i szybkim zagraniem z rzutu wolnego uruchomił w polu karnym D. Świderskiego, który bez kłopotu uporał się ze środkowym obrońcą i golkiperem Gwarka.
Po tym trafieniu podopieczni Bartłomieja Cymerysa stracili wiarę w możliwość wywiezienia korzystnego rezultatu z Bielska-Białej. Ponieważ „rekordziści” nie byli już zbyt pazerni na kolejne gole, jakość widowiska nieco spadła. Nudy jednak nie było, o co zadbali m.in. D. Świderski spektakularnym „pudłem” z 73. minuty, czy Mateusz Bąk, uderzając o poprzeczkę bielskiej bramki w drugiej minucie doliczonego czasu gry.
Wygrana z Gwarkiem, przy równoczesnym remisie rezerw Śląska w spotkaniu ze Stilonem, sprawiły iż biało-zieloni osiągnęli 9-ciopunktową przewagę w tabeli nad wrocławianami. O euforii nie ma jednak mowy, bowiem przed „rekordzistami” dwie, trudne eskapady na Dolny Śląsk – do Polkowic oraz na Oporowską we Wrocławiu.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Gwarek Tarnowskie Góry 3:1 (1:1)
1:0 Świderski (8. min.)
1:1 Będzieszak (19. min., z rzutu karnego)
2:1 Wyroba (50. min.)
3:1 Świderski (58. min.)
Rekord: Żerdka – Madzia (65. Walaszek), Pańkowski, Kareta, Kamiński, Wyroba, Nowak, Nocoń (87. Kempny), Twarkowski (65. Iwanek), Waluś (87. Bogunia), Świderski (74. Idzik)