Ile ten punkt jest wart, przekonamy się na końcu sezonu. To zdanie najczęściej przewijało się w bielskim obozie po zakończeniu spotkania.
Co tu skrywać, niżej notowani nysanie zaskoczyli zespół wicelidera rozgrywek. Wydawało się, że pierwszych kilka minut odważnej, śmiałej i ofensywnej gry gości ma na celu jedynie „postraszenie” biało-zielonych. Tymczasem podopieczni Łukasza Czajki imponowali mobilnością i dynamiką przez niemal cały dystans czasowy.
Zanim jednak przyjezdni wypracowali sobie kilka sytuacji, po których mógł paść gol, sygnał ostrzegawczy wysłał zza linii pola karnego Kamil Żołna. Dariusz Szczerbal w bramce Polonii nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi Vołodymyr Kotełba w ostatnim momencie ubiegł nacierającego w polu karnym Patryka Kapicę.
Kiedy bielszczanom nie udawało się skonstruować w polu akcji dającej otwarcie wyniku sięgnęli po jeden ze swoich największych atutów – stałe fragmenty gry. Dośrodkowanie Tomasza Nowaka z narożnika być może było lekko przeciągnięte, co spowodowało zlekceważenie sytuacji przez obrońców. Co gorsza z nyskiej perspektywy, nikomu z defensorów nie przyszło do głowy przypilnować Konrada Karety.
Tym samym mogli odpowiedzieć przyjezdni w 32. minucie, po strzale Michała Zimona piłkę sprzed linii bramkowej wyekspediował K. Żołna. Sześć minut później jeszcze bardziej klarowną okazję zaprzepaścił Grzegorz Kotowicz, którego główkę sparował V. Kotełba. Z ciekawszych zdarzeń pierwszej części trzeba jeszcze odnotować trafienie głową Michał Bojdysa (na zdjęciu). Arbiter dopatrzył się jednak przewinienia „rekordzistów”. Kontrowersja!
Bezdyskusyjnie natomiast biało-zieloni „przespali” początek drugiej połowy. Jan Leończyk był nieuchwytny dla bielskich obrońców, którzy także przy strzale Macieja Pisuli mogli zrobić coś więcej… Przynajmniej takie wrażenie można było odnieść z perspektywy trybun. Rozochoceni doprowadzeniem do remisu piłkarze Polonii ewidentnie przejawiali chęć do wywiezienia z Cygańskiego Lasu kompletu punktów. Byli tego nawet bliżsi od gospodarzy, że wspomnimy o świetnej szansie J. Leończyka, który był bliski skorzystania na błędzie K. Żołny. W tym przypadku po raz kolejny na wysokości zadania stanął bramkarz Rekordu.
Bielszczanie równie dogodnych okazji nie wykreowali, a gdy od. 72 minuty przyszło grać w liczebnym osłabieniu stało się raczej jasne, że na więcej niż jeden punkt w tym meczu „rekordziści” nie powinni liczyć. Plac gry po drugiej żółtej kartce zmuszony był opuścić Mateusz Pańkowski.
Z innych, meczowych faktów trzeba odnotować ponad półgodzinny, debiutancki występ w szeregach gospodarzy Kacpra Gacha.
I jeszcze jedno, przynajmniej na kilkanaście godzin (do meczu: Górnik II – Polonia Bytom) bielszczanie objęli przodownictwo w tabeli grupy trzeciej.
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – Polonia Nysa 1:1 (1:0)
1:0 Kareta (23. min.)
1:1 Pisula (49. min.)
Rekord: Kotełba – Bojdys, Pańkowski, Kareta, Kasprzak, Madzia, Nowak, Żołna (59. Gach), Twarkowski, Biskup (59. Świderski), Waluś (75. Wyroba)