Tzw. mieszane uczucia towarzyszą bielskiej ekipie po wygranej z leszczynianami.
Z jednej strony cieszą trzy punkty i dziesięć goli zaaplikowanych silnemu teamowi GI Malepszy Arth Soft. Na drugiej szali należy jednak położyć sześć straconych goli, będących w większości efektem beztroski, nonszalancji oraz indywidualnych błędów. Zanim ucichły strzały po kanonadzie w Cygańskim Lesie, kibice obejrzeli widowisko o dwóch obliczach.
Pierwszych 14-15 minut mogło zaimponować poziomem i futsalową jakością. Atrakcyjność spotkania podniosła już jedna w pierwszych, ofensywnych akcji gości, po której z kąta przymierzył do bielskiej bramki Yvaaldo Gomes. W dwuminutowych odstępach czasu odpowiedzieli „rekordziści” – uderzeniem pod poprzeczkę Mikołaja Zastawnika i strzałem z dystansu Stefana Rakićia. Mimo utraty prowadzenia podopieczni Tomasza Trznadla, ani myśleli ustępować pola. Po prostopadłym dograniu Michała Długosza (!), bez trudu bielską obroną oszukał Marcin Firańczyk. Ponowne prowadzenie zawdzięczali gospodarze fińskiemu duetowi. Jani Korpela i Sergei Korsunov (na zdjęciu) efektownie wywiedli w pole leszczyńską defensywę
Twardą, nieustępliwą grę zespół gości okupił przekroczeniem limitu fauli. Stąd trzy przedłużone rzuty karne, z których biało-zieloni wykorzystali dwa.
Przyjezdni nie wyciągnęli w przerwie właściwych wniosków. Już w 15. sekundzie (!) Rajmund Siecla dopuścił się przewinienia, po którym po raz wtóry obejrzał kartonik żółtego koloru. Za sprawą Pawła Budniaka bielszczanie rychło wykorzystali liczebną przewagę. W 31. minucie ekipa lidera FOGO Futsal Ekstraklasy cieszyła się już z prowadzenia „+ 6”, co chyba niektórych graczy wprawiło w zbyt dobry nastrój. Po obu stronach nie brakowało zagrań, sytuacji, które nieczęsto oglądane są na parkietach najwyższej klasy rozgrywkowej. I wcale nie mamy na myśli finezyjnych rozwiązań w ofensywie, czy perfekcyjnej gry obronnej, a wręcz przeciwnie….
Z pozytywów u biało-zielonych warto podkreślić m.in. niezmiennie dobrą dyspozycję w działaniach ofensywnych P. Budniaka i M. Zastawnika, świetny zmysł w destrukcji Tarasa Korolyszyna, dublet Michała Kubika oraz powrót na boisko po kilkutygodniowej absencji Sebastiana Leszczaka. Leszczynianom na pociechę pozostało pół tuzina goli strzelonych przy Startowej oraz dwa trafienia młodego Alberta Betowskiego.
W najbliższych dniach czeka „rekordzistów” dwukrotna wizyta w Opolu, pucharowo-ligowe konfrontacje z Dremanem.
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – GI Malepszy Arth Soft Leszno 10:6 (5:2)
0:1 Gomes (3. min.)
1:1 Zastawnik (5. min.)
2:1 Rakić (7. min.)
2:2 Firańczyk (9. min.)
3:2 Korsunov (13. min.)
4:2 Popławski (16. min., z przedłużonego rzutu karnego)
5:2 Matheus (20. min., z przedłużonego rzutu karnego)
6:2 Budniak (21. min.)
7:2 Zastawnik (24. min.)
8:2 Budniak (31. min.)
8:3 Solecki (34. min)
9:3 Kubik (35. min.)
9:4 Betowski (35. min.)
10:4 Kubik (36. min.)
10:5 Gomes (39. min.)
10:6 Betowski (40. min.)
Rekord: Iwanek – Rakić, Matheus, Korpela, Korsunov, Popławski, Kubik, Budniak, Zastawnik, Korolyszyn, Krzempek, Leszczak, Madeja, Nawrat