Końcowy rezultat nie do końca oddaje przewagę gospodarzy.
Pięć zaaplikowanych goli jest sumą jak najbardziej OK., w stosunku do wykreowanych przez bielszczan sytuacji. Ktoś powie: nigdy, żaden zespół nie osiąga stuprocentowej skuteczności… Zaprzeczeniem tej tezy była jednak pierwsza część meczu w wykonaniu gorzowian. Przyjezdni oddali dwa strzały w światło bramki, oba na wagę wyrównania.
Od startu biało-zieloni zyskali wyraźną przewagę optyczną, co bynajmniej nie było efektem nadzwyczajnej ofensywy „rekordzistów”. To piłkarze Warty sami ustąpili pola, ustawiając dwie linie defensywne od 30-go metra i niżej. Kruszenie gorzowskiego muru przyniosło skutek już w 16. minucie, gdy Adrian Marchel sfaulował w „szesnastce” Mateusza Pańkowskiego. Z „wapna” nie pomylił się Tomasz Nowak. Kolejną, niezłą sytuacją bramkową miał Kamil Żołna (20. min.), po dośrodkowaniu Bartosza Kowalczyka, ale dobrze zareagował Łukasz Wiśniewski w bramce gości. Zasadnie można było spodziewać się podwyższenia prowadzenia przez bielszczan, tymczasem niefrasobliwie we własnym polu karnym Kacper Kasprzak sprowadził „do parteru” Piotra Majerczyka. Niezawodnym egzekutorem „jedenastki” był Paweł Krauz.
Po kilkuminutowej konsternacji w ekipie z Cygańskiego Lasu bliski trafienia był Mateusz Madzia, lecz i w tym przypadku golkiper Warty stanął na wysokości zadania. Ł. Wiśniewskiego w w końcu zmusił do kapitulacji Daniel Świderski, który optymalnie domknął centrę K. Żołny. Jednak ponownie wychodząc na prowadzenie biało-zieloni nie zachowali należytej koncentracji. Mimo przewagi liczebnej i wzrostowej bielszczanie pozwolili na zdobycie gola Dominikowi Siwińskiemu. Zazwyczaj to piłkarze Rekordu karcą rywali po tzw. stałych fragmentach, tym razem role się odwróciły.
Nie od razu, nie w pierwszym kwadransie drugiej połowy, „rekordziści” zabrali się za systematyczny i konsekwentny demontaż gorzowskiej obrony. Nie pierwszy raz trener Dariusz Mrózek trafił ze zmianami, w składzie i w ustawieniu. Lewą stronę rozruszał Kacper Gach, choć akurat bez udziału skrzydłowego rozegrana została akcja, która przyniosła gospodarzom trzeciego gola. Właśnie na lewej flance Konrad Kareta z M. Pańkowskim wykorzystali wolną przestrzeń, finalizację akcji pozostawiając Michałowi Biskupowi i D. Świderskiemu. Dwie minuty później, po jednym z kilkunastu kornerów dla Rekordu, T. Nowak dośrodkował idealnie na głowę M. Biskupa. Świetny okres gry ukoronowany został świetną, precyzyjną wrzutką Arkadiusza Krysika do Michał Bojdysa. Już w 90. minucie K. Gachowi zabrakło do szczęścia centymetrów, po strzale z niewielkiej odległości piłka odbiła się od słupka.
To racjonalnie trudne do wytłumaczenia, ale ilekroć w kalendarzu zbliża się kartka z napisem „maj”, forma „rekordzistów” wyraźnie zwyżkuje. To brzmi – i co najważniejsze wygląda – optymistycznie.
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – AstroEnergy Warta Gorzów Wielkopolski 5:2 (2:2)
1:0 Nowak (17. min., z rzutu karnego)
1:1 Krauz (31. min., z rzutu karnego)
2:1 Świderski (41. min., głową)
2:2 Siwiński (45. min.)
3:2 Świderski (68. min.)
4:2 Biskup (70. min., głową)
5:2 Bojdys (85. min., głową)
Rekord: Szumera – Bojdys, Pańkowski, Kareta (79. Krysik), Kasprzak (46. Gach), Madzia (79. Wyroba), Nowak, Żołna (62. Biskup), Waluś, Kowalczyk (62. Nocoń), Świderski