Rekord Bielsko-Biała – Piast Gliwice 4:3 (1:0)
1:0 Korpela (6. min.)
2:0 Budniak (24. min.)
2:1 Budniak (24. min., samobójczy)
3:1 Alex Viana (26. min.)
4:1 Kubik (31. min.)
4:2 German (38. min.)
4:3 Grzywa (38. min.)
Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Korpela, Kubik, Alex Viana, Janovsky, Surmiak, Gąsior, Dudek, Iwanek, Burzej
„Rekordziści” uczynili to po raz trzeci z rzędu, dokonując przy tym innego, bezprecedensowego i historycznego wyczynu. Po mistrzostwie Polski na finał sezonu 2016/2017 oraz po identycznym osiągnięciu - jak niedzielnego wieczoru w Mysłowicach - sprzed dwóch lat z Siemianowic Śląskich, jest to już ósmy „klejnot” w koronie naszego klubu, wliczając mistrzostwo kraju, Puchar Polski i Superpuchar. Tak się przechodzi do annałów futsalu na Wisłą, Odrą, Wartą i… Białą!
Natomiast sam mecz, choć niewątpliwie ciekawy i zacięty, mógł zaskoczyć swoim obrazem i przebiegiem. Opiniotwórcza większość skazywała gruntownie przebudowanego Piasta Gliwice na pożarcie, tymczasem… Już na starcie zespół znad Kłodnicy był bliski objęcia prowadzenia. Tego, że gliwiczanie nie otworzyli wyniku biało-zieloni zawdzięczać mogą tylko fantastycznej dyspozycji w bramce Bartłomieja Nawrata. Golkiper Rekordu zaliczył kilkanaście wybitnych interwencji, co musiało być zaskoczeniem wobec przedmeczowych teorii. W polu zaś rzucał się w oczy brak zwyczajowej dla bielszczan werwy i dynamiki. Za to z czujnością rasowego pięściarza zawodnicy Andrzeja Szłapy doczekali momentu słabości rywali. Po błyskawicznej wymianie piłki Alexa Viany z Janem Janovsky’m formalności dopełnił Jani Korpela. Debiutancki gol reprezentanta Finlandii okazał się jedynym trafieniem w pierwszej części spotkania
W drugiej odsłonie kibice zobaczyli znacznie lepiej usposobionych w ofensywie mistrzów Polski. Świetnie współpracowali w tzw. drugiej czwórce: Michał Kubik (na zdjęciu), J. Janovsky i Alex Viana, za to „o ruch” w meczowym protokole wpierw zadbał Paweł Budniak. Czujnie reagując w pressingu, po przechwycie piłki, „rekordzista” zaskoczył uderzeniem Michała Widucha. Po kilkunastu sekundach i niesygnalizowanym zagraniem z kornera Marka Bugańskiego, „Magic” zrykoszetował do własnej bramki. Sądzić można było, iż po golach wcześniej wspomnianych Alexa Viany i M. Kubika mecz został „zamknięty”, tak zapewne pomyśleli również nasi futsalowcy, wyłączając na pewien moment guzik z napisem „koncentracja”. Dobrze tego dnia dysponowani i zdeterminowani gliwiczanie tylko czekali na taki fragment meczu. Lwia w tym zasługa Dominika Soleckiego, który napędzał ataki Piasta, że po golu kontaktowym ostatnim minutom towarzyszyło spore napięcie. Tego akurat w spotkaniach o stawkę „rekordziści” nie zaznali już od jakiegoś czasu.
Radość z rozpoczęcia sezonu w ten sam sposób, od zdobycia Superpucharu, jest bezsporna. Aby jednak nie odlecieć w chmury warto zauważyć, że nie wszystko w grze futsalowców z Cygańskiego Lasu było płynne i rytmiczne, to nie była gra wolna od błędów. Nie zapominamy jednak, że to dopiero sam początek rywalizacji na krajowych parkietach. Pobodnie jak dostrzegamy bardzo dobrą postawę Piasta, z którym nasz zespół zmierzy się już za tydzień w ligowej premierze. Doceniając klasę gliwiczan zasygnalizujemy jedynie – biało-zieloni nie ujawnili wszystkich walorów na parkiecie hali mysłowickiego MOSiR-u.
A poniżej moment odbioru zdobytego trofeum.
TP/foto: Paweł Mruczek
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała