Rekord Bielsko-Biała – Constract Lubawa 6:2 (3:1)
0:1 Raszkowski (5. min.)
1:1 Marek (10. min.)
2:1 Popławski (12. min., z rzutu karnego)
3:1 Alex Viana (20. min., z przedłużonego rzutu karnego)
4:1 Matheus (33. min.)
5:1 Kubik (35. min.)
6:1 Surmiak (36. min.)
6:2 Lutecki (40. min.)
Rekord: Nawrat (Burzej) – Korpela, Matheus, Alex Viana, Surmiak, Popławski, Kubik, Budniak, Marek, Bernardo, Hutyra, Twarkowski
Miłe złego początki – na szczęście to popularne powiedzenie miało dzisiaj odniesienie nie do naszej drużyny, ale do gości z Lubawy. To oni lepiej rozpoczęli spotkanie, to oni w kilku pierwszych minutach grali składniej, popełniali mniej błędów, a przede wszystkim stwarzali sytuacje bramkowe. Dwukrotnie po strzałach zawodników Constractu piłka odbijała się od obramowania bramki, strzeżonej przez świetnie dysponowanego Bartłomieja Nawrata. W końcu i na niego znalazł się sposób – po strzale Jakuba Raszkowskiego piłka odbiła się po drodze od jednego z bielskich obrońców i wylądowała w siatce.
Zimny prysznic, ale wyjątkowo skuteczny, bo biało-zieloni z każdą minutą prezentowali się coraz lepiej. B. Nawrat mógł odetchnąć, za to do pracy musiał się zabrać Imanol Chavez, stojący między słupkami po przeciwnej stronie boiska. Po raz pierwszy skapitulował w 9. minucie, kiedy Michał Marek z bliska posłał piłkę do siatki, po podaniu z autu Pawła Budniaka. W 12. minucie świetną indywidualną akcją popisał się Alex Viana, walcząc w pewnym momencie z całą czwórką rywali. Kiedy wydawało się, że na powodzenie tej akcji nie ma już szans, bielski Brazylijczyk uwolnił się z piłką od obrońców, a przy próbie minięcia bramkarza z Lubawy został przez niego sfaulowany w polu karnym. Z sześciu metrów bezbłędnie uderzył Artur Popławski i objęliśmy prowadzenie. W 20. minucie role się odwróciły – tym razem to A. Popławski został sfaulowany, a Alex Viana pewnie wykorzystał przedłużony rzut karny, ustalając tym samym rezultat po pierwszej części gry.
Po zmianie stron mecz był dość wyrównany, jednak z przewagą dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, zdecydowanie po stronie „rekordzistów”. W ciągu 60-ciu sekund, w 25. minucie, dwukrotnie przed szansą stanął Matheus Ferreira, potem Alex Viana, a także Kamil Surmiak. Gwoli sprawiedliwości oddajmy, że w 26. minucie mieliśmy mnóstwo szczęścia, gdy Tomasz Lutecki stojąc przed trzy metry pustą bramką, posłał piłkę nad poprzeczką. Do trzech razy sztuka – tym razem w wykonaniu Matheusa – po pięknej indywidualnej akcji, w której minął dwóch rywali, położył na parkiecie Chaveza, posłał piłkę pod poprzeczkę jego bramki. B. Nawrat w tym spotkaniu nie tylko znakomicie strzegł naszej bramki, ale też popisał się „rajdem” przez niemal całe boisko zakończonym celnym podaniem do K. Surmiaka, któremu pozostało jedynie „dołożyć nogę”. Próba gry z wycofanym bramkarzem przez Lubawian nieudana, do ich pustej bramki trafił Michał Kubik, a rezultat strzałem z 8-miu metrów ustalił T. Lutecki pokonując Kacpra Burzeja, który na ostatnie minuty pojawił się w bielskiej bramce.
MH/foto: PM