Krzysztof Żerdka jest fundamentalną postacią kadry III-ligowego Rekordu, równocześnie golkiperem zespołu rezerw (lidera klasy okręgowej) oraz trenerem bramkarzy w klubowej Akademii.
Rozmowę z popularnym „Żerdziem” osnuliśmy wokół spraw bieżących.
Średnia 0.7 straconego gola w meczu to świetna statystyka. Wiem, nie tylko Ty strzegłeś dotąd bramki rezerw Rekordu, ale generalnie – jak się dowodzi obroną złożoną w komplecie z nastolatków?
- Cieszy na pewno to, że potrafimy być szczelni w defensywie i udaje nam się tracić przy tym wszystkim mało bramek. Ale najważniejsze, że przy dobrym graniu z tyłu potrafimy również kreować sobie bardzo dużo sytuacji pod bramką przeciwnika i co najważniejsze – solidnie punktować. Wiadomo nie od dziś, że mamy bardzo młody zespół, chłopaki mają okazję ścierać się z seniorami na szczeblu ligowym i dzięki temu są w stanie się jeszcze lepiej rozwijać , a kierowanie nimi z każdym meczem wydaje się coraz łatwiejsze. Nasi młodzieżowcy na boisku starają się uważnie słuchać wskazówek, korekt, które kierujemy do nich na boisku, bo nie można w tym momencie zapomnieć też o chłopakach z trzeciej ligi, którzy „schodzą” na mecze „okręgówki”. Nie mogę nie wspomnieć również o dwóch zawodnikach, których rola jest naprawdę ważna na boisku mowa tu oczywiście o ostojach zespołu, czyli Marku Proficu i Mateuszu Gaudynie.
Osiem punktów przewagi nad KS Międzyrzecze, na sześć kolejek przed końcem sezonu w „okręgówce”, nie masz obaw np. o koncentrację kolegów w trakcie majowo-czerwcowego finiszu?
- Przewaga na ten moment wydaje się spora, ale jak każdy wie, w piłce nożnej może zdarzyć się wszystko. Dlatego nie można w żadnym momencie odpuszczać i trzeba dalej grać swoje, czyli w każdym spotkaniu o pełną pulę. Myślę, że ani my, ani sztab szkoleniowy z trenerem Darkiem Ruckim na czele, nie dopuścimy do tego, żeby nastąpiło jakieś rozprężenie w szatni, każdy będzie w pełni skoncentrowany na swoich obowiązkach na boisku i dawał z siebie sto procent. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że awans do czwartej ligi to byłaby naprawdę fajna rzecz po pierwsze dla klubu, w następnej kolejności dla akademii, ponieważ mieliby możliwość rywalizowania na wyższym poziomie, jak i każdego z nas z osobna.
Czy po blisko ośmiu latach gry w klubie zgodzisz się z opinią, że takiej konkurencji o miejsce w bramce – jak od roku – nie było?
- Zacznę od tego, że każda rywalizacja napędza, żeby się optymalnie rozwijać. I jak mi się wydaje każda rywalizacja o miejsce w bramce w Rekordu była dobra. Zawsze będę dobrze wspominał wcześniejsze lata w Rekordzie, gdzie rywalizowałem jeszcze z Pawłem Górą, czy Bartkiem Kucharskim o miejsce w bramce. Jednak w tym roku myślę, że posiadamy naprawdę spory komfort, jeśli chodzi o tę pozycję. Każdy z nas dodał jakąś cegiełkę do posiadanego dorobku w trzeciej lidze, czy też w klasie okręgowej. A sama rywalizacja między Kubą Szumerą, Vovą Kotełbą, a mną jest bardzo pozytywna, każdy stara się napędzać drugiego, po to żeby stał się lepszym bramkarzem. Co za tym idzie, pomagał mu w tym, żeby w każdym kolejnym meczu ligowym dawał drużynie jeszcze więcej.
Razem z Kacprem Szymalą pracujesz jednocześnie z bramkarskim narybkiem Rekordu, widać na horyzoncie „perełki”?
- Szkolenie na pewno jest procesem ciągłym i myślę, że z trenerem Kacprem staramy się jak najwięcej wyciągnąć z naszych chłopaków. Ja w tych młodszych grupach pracuję bardziej u podstaw, natomiast trener Kacper w starszych rocznikach rozwija już bramkarzy pod kątem kompleksowym. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie ktoś z bramkarzy naszej akademii będzie w stanie powalczyć o grę w trzecioligowym zespole, bądź też nawet w rozgrywkach na wyższym szczeblu. Co do „perełek”, nie chciałbym kogoś wyróżniać indywidualnie. Natomiast chciałbym, żeby każdy z nich dawał z siebie 120 procent na treningach, a z tego będą korzyści dla niego jako bramkarza, ale i dla nas - trenerów. Pracujemy dalej, a efekty zobaczymy już sami na boisku. Taką mam nadzieję…
Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
TP/foto: MŁ