Bez rozstrzygnięcia w zaległym spotkaniu na szczycie tabeli.
Bytomianie czwarty raz z rzędu bez wygranej nad „rekordzistami”, bielszczanie nadal bez zwycięstwa przy Olimpijskiej. Akurat te historyczno-statystyczne dane nie mają w tym momencie większego znaczenia. Podział punktów „zamroził” górną część tabeli grupy trzeciej, z tą wszak różnicą, że oba zespoły o kolejny punkt odskoczyły rezerwom Rakowa.
Przez pierwsze dwa kwadranse wydawało się, że gospodarze są zaskoczeni świetnie zorganizowaną, wcale nie defensywną, grą biało-zielonych. „Rekordziści” byli aktywniejsi, lepiej usposobieni mentalnie, bardzie pewni swoich poczynań. W kierunku bramki Polonii uderzenia posyłali m.in. Daniel Świderski i Filip Waluś. Strzałem z rzutu wolnego, z bocznego sektora boiska, dyspozycję Eryka Mirusa w bramce sprawdził Tomasz Nowak (na zdjęciu). Natomiast przejawem nerwowości, pewnej dezorientacji w bytomskich szeregach było kilka żółtych kartek, którymi upomniani zostali gospodarze. W każdym razie, przez pierwszych 30 minut meczu bytomianie częściej biegali za…, niż z piłką u nogi.
Obraz tej fazy meczu zaczął się odmieniać, gdy w 32. minucie w poprzeczkę bielskiej bramki trafił Krzysztof Ropski. Sygnalizowane uderzenie z dystansu nie powinno sprawić kłopotu Vołodymyrowi Kotełbie, a jednak… Kilkadziesiąt sekund później groźnie obok bramki uderzył Konrad Andrzejczak. Jeszcze w doliczonym czasie gry „zakotłowało” się na przedpolu bramki gości, na czym kończy się zapis bardziej niebezpiecznych sytuacji dla biało-zielonych.
Na drugą połowę trener miejscowych – Adam Burek desygnował aż trzech zmienników, co wyraźnie ożywiło bytomską ofensywę. Ponieważ bielszczanie wcale nie myśleli ustąpić pola, spotkanie przerodziło się w istną wymianę ciosów. W 47. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Pańkowskiego obrońcy zablokowali strzał F. Walusia. Odpowiedzią niebiesko-czerwonych był płaski strzał Dawida Wolnego, obroniony przez V. Kotełbę. W 57. minucie D. Świderski zbyt mocno wypuścił sobie piłkę w „szesnastce”, po tym jak wyłuskał ją po nieporozumieniu bramkarza z Norbertem Radkiewiczem. I jeszcze w 59. minucie po „atomowym” uderzeniu D. Wolnego futbolówkę twarzą (!) odbił Konrad Kareta. Po 15-stu minutach „grzmoty” nieco przycichły. Niewiele działo się pod obu polami karnymi, trwało swoiste przeciąganie liny w środku pola. Walka rozgorzała ponownie na dobre w ostatnich kilkunastu minutach. W ciekawej dla bielszczan sytuacji z 75. minuty obrońca Polonii faulem powstrzymał w okolicy 18-20 metra od bramki Kacpra Kasprzaka. Nie po raz pierwszy w bieżącym sezonie fantastycznym, precyzyjnym strzałem nad murem popisał się T. Nowak. Naturalnie zespół lidera rozgrywek natychmiast i niemal w komplecie rzucił się do odrabiania strat. Dość długo bielska defensywa skutecznie opierała się atakom Polonii, m.in. Mateusz Madzia zablokował w 86. minucie strzał D. Wolnego. W końcu doszło jednak do „przecieku” po lewej stronie, skąd dośrodkował Dominik Budzik, a ustawiony za dalszym słupkiem bramki K. Ropski przymierzył nie do obrony. I tylko żal, że napastnik gospodarzy w newralgicznym miejscu pola karnego pozostawiony został bez opieki.
Już w doliczonym czasie gry niecelnej, strzeleckiej próby podjął się Michał Biskup. Trafił za to w 94. minucie K. Ropski po wrzutce z rzutu wolnego, uczynił to jednak będąc na pozycji spalonej, co nie uszło uwadze arbitrów.
W innym z zaległych spotkań, w Gorzowie Wielkopolskim, tamtejsza Warta uległa zielonogórskiej Lechii 0:4 (0:1).
TP/foto: PM
Polonia Bytom – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
0:1 Nowak (76. min., z rzutu wolnego)
1:1 Ropski (88. min.)
Rekord: Kotełba – Bojdys, Pańkowski, Kareta, Nocoń (63. Żołna), Madzia (90. Wyroba), Nowak, Kasprzak, Twarkowski, Waluś, Świderski (63. Biskup)