I chociaż derbowe smakują inaczej niż wszystkie, nadal są to – „tylko i aż” – trzy punkty.
Przed spotkaniem ponad 5500 kibiców na trybunach zastanawiało się – czego spodziewać się po pierwszych (na tym poziomie rozgrywkowym) derbach Bielska-Białej? Oba zespoły nie zachwycają na dystansie drugoligowej jesieni, acz nie można zapominać, że Podbeskidzie występuje w stawce w roli spadkowicza, Rekord – beniaminka. Temu drugiemu zazwyczaj wybacza się ciut więcej. Jeśli zatem ktoś spodziewał się zaciętej, pełnej zaangażowania rywalizacji – zawiedziony nie był. Kto liczył na techniczno-taktyczne fajerwerki, swoje zainteresowania futbolowe powinien skierować ku lepszym ligom, niekoniecznie nad Wisłą i Odrą.
Kilkanaście pierwszych minut minęło pod znakiem ostrożności, wzajemnego respektu oraz uważnej gry obronnej. W ofensywę nie angażowano wszystkich sił i środków. Po biało-zielonej stronie parę akcentów w ataku zasygnalizowali m.in. Tomasz Nowak, Jan Ciućka i Jakub Kempny. Najskuteczniejszy snajper Rekordu – Daniel Świderski (na zdjęciu), dość długo pozostawał w cieniu defensorów Podbeskidzia. Od 21. minuty strzału Linusa Ronnberga, w świetnym stylu wybronionego przez Wiktora Kaczorowskiego, zarysowała się przewaga gospodarzy. Dobrze usposobionego Fina ochoczo wsparł w ofensywie Lionel Abate. Obaj oddali parę groźnych, w większości niecelnych uderzeń. W 33. minucie obrońcy gości nie upilnowali Lucjana Klisiewicza, ale na wysokości zadania stanął W. Kaczorowski. W ciekawej końcówce pierwszej partii J. Ciućce zabrakło kilku centymetrów wzrostu, by sięgnąć na piątym metrze dośrodkowania D. Świderskiego. Po drugiej stronie spektakularne pudło zaliczył z niewielkiej odległości. L. Abate.
W przerwie obaj szkoleniowcy nie zdecydowali się na przeprowadzenie zmian, ale obraz meczu dość szybko uległ bardzo istotnej modyfikacji. Po dynamicznym ataku z udziałem kilku „rekordzistów” J. Kempny wyszukał podaniem w pobliżu pola bramkowego D. Świderskiego. Jan Majsterek, nie widząc innego sposobu, sprowadził napastnika Rekordu do poziomu murawy. Rzut karny i czerwona kartka dla faulującego, tak brzmiał werdykt arbitra. Popularny „Świder” niezawodnie przymierzył z 11-stu metrów. Ten splot wydarzeń miał kluczowe znaczenie dla dalszych losów meczu i jego końcowego wyniku. Nie da się ukryć, w liczebnej przewadze biało-zielonym łatwiej było opanować środek pola gry. Ale bywa i tak na boisku, że sytuacja, wobec niewłaściwego podejścia mentalnego, potrafi się odwrócić w nieoczekiwaną stronę. I tu najistotniejsza kwesta, podopieczni Dariusza Klaczy nawet na moment „nie wyłączyli” koncentracji. Ataków zespołu z Cygańskiego Lasu w żadnym stopniu nie należy określać, jako frontalne, byłoby to dalece przesadne. „Rekordziści” może nie naciskali na gospodarzy za często i zbyt mocno, za to konkretnie. W 62. minucie nad bramką z 18-stu metrów uderzał T. Nowak. W 70. minucie D. Świderski ruszył w pole karne, mimo wyraźniej presji Marcina Biernata, przegrał jednak pojedynek z Konradem Forencem w bramce. Pięć minut później gracze beniaminka ruszyli z błyskawicznym kontratakiem, który ze względu na pozycję spaloną D. Świderskiego, nie doczekał pomyślnej finalizacji. Kiedy w 90. minucie Kacper Kasprzak huknął zza linii pola karnego, a K. Forenc zademonstrował wyśmienitą robinsonadę, wydawało się, że na tym ekipa gości poprzestanie i skoncentruje się na obronie w okolicy własnej „szesnastki”. Tymczasem…
Już w doliczonym czasie gry „stempel jakości” przystawili zawodnicy wprowadzeni pod koniec spotkania. Jakub Ryś ultra-precyzyjnym podaniem obsłużył celnie główkującego d. Świderskiego. W dość podobnej sytuacji, tyle że płaskim dośrodkowaniem, Mateusz Klichowicz asystował przy trafieniu J. Rysia.
Zapewne wielu będzie wychwalać – i zasadnie – „rekordzistów” za taktyczną dojrzałość i niezłą skuteczność. Dodamy jeszcze dobrą, choć nie bezbłędną defensywę. Osławione „zero w tyłach” nieczęsto się biało-zielonym zdarza.
TP/foto: PM
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Rekord Bielsko-Biała 0:3 (0:0)
0:1 Świderski (55. min., z rzutu karnego)
0:2 Świderski (90+2. min.)
0:3 Ryś (90+5. min.)
Rekord: Kaczorowski – Walaszek, Kareta, Bojdys (87. Pańkowski), Kasprzak, Wyroba (87. Ryś), Nowak, Kamiński (73. Wojciechowski), Ciućka (66. Klichowicz), Kempny (66. Śliwka), Świderski