Na ligową wygraną w Pawłowicach „rekordziści” czekali długich dziewięć lat.
31 sierpnia 2014 roku bielszczanie ograli na wyjeździe Pniówka… 3:1. I podobnie jak w sobotę, to gospodarze objęli wówczas prowadzenie, a goście doprowadzili do wyrównania przed zejściem do szatni. Dwa decydujące o zwycięstwie trafienia biało-zieloni zadali w drugiej połowie, a ostatni gol Bartosza Woźniaka padł już w doliczonym czasie gry. Historia lubi się powtarzać…
Przed pawłowicką publicznością debiutowało kilku nowych graczy Pniówka, po raz pierwszy również w roli trenera gospodarzy zaprezentował się Kamil Rakoczy. Trudno zatem dziwić się, że miejscowi rozpoczęli spotkanie z dużym animuszem, sporą determinacją. Akurat z tych cech futboliści Pniówka są znani od lat.. Sztuką jest możliwie najdłużej wytrzymać napór pawłowiczan i spróbować szczęścia w kontrataku. Po akcji z 23. minuty wydawało się, że wspomniana „sztuka” znów się „rekordzistom” nie uda. Przy akcji skrzydłem Dawida Morcinka, dograniu w pole karne i strzale Dawida Hanzla bielscy obrońcy byli o jedno tempo spóźnieni, a przy uderzeniu pod poprzeczkę Krzysztof Żerdka nie miał szans na skuteczną interwencję.
I tu nastąpił – jak się wydaje – kluczowy z bielskiej perspektywy moment meczu. „Rekordziści” nie zwiesili głów, nie rozpamiętywali feralnej sytuacji, ot po prostu, wzięli się do boiskowej roboty. Przy wyrównującym golu akcję wyrzutem zapoczątkował K. Żerdka, a dalszą część pracy niezawodnie wykonał – z niemałą pomocą Daniela Kamińskiego – szarżujący i strzelający Maciej Mańka.
Co było równie ważne dla oblicza całego spotkania biało-zieloni nie zwolnili tempa także po wyjściu z szatni. Przy kornerze Tomasza Nowaka obrońcy gospodarzy najwyraźniej zapomnieli o umiejętności gry w powietrzu Mateusza Pańkowskiego (na zdjęciu). Niepilnowany w okolicach 8-9 metra defensor Rekordu głową przymierzył do bramki Pniówka. Niewiele później bielszczanie cieszyli się z gola „numer trzy”, z trafienia Daniela Świderskiego. Bramka nie została jednak uznana, bowiem arbiter zakwestionował sposób rozegrania rzutu wolnego, poprzedzającego trafienie. Co się odwlecze….
Gdy stadionowy zegar wskazywał 90-ą minutę spotkania tercet bielszczan przeprowadził błyskawiczny atak. Jego inicjatorem był Mariusz Idzik, a po wymianie piłki D. Świderskiego z Danielem Iwankiem, płaskim strzałem z 16-u metrów Patryka Zapałę pokonał napastnik Rekordu, od którego cała akcja się zaczęła.
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Klacza: - Cieszę się z tego, że zespół potrafił podnieść się w trudnym momencie spotkania, po stracie gola. Wywozimy trzy punkty z bardzo trudnego terenu, co nie udawało się od tylu lat… Podziękowania za postawę dla całego zespołu.
TP/foto: MŁ
Pniówek ’74 Pawłowice – Rekord Bielsko-Biała 1:3 (1:1)
1:0 Hanzel (24. min.)
1:1 Mańka (37. min.)
1:2 Pańkowski (53. min.)
1:3 Idzik (90. min.)
Rekord: Żerdka – Bojdys (79. Walaszek), Pańkowski, Kareta (60. Madzia), Kasprzak, Wyroba (65. Twarkowski), Nowak, Mańka, Waluś (79. Idzik), Kamiński (65. Iwanek), Świderski