Środowym spotkaniem z AZS UŚ Katowice biało-zieloni zakończą trwający półtora tygodnia futsalowym mini-maraton. Po porażce z Cleareksem Chorzów, jedynej jak do tej pory w ligowej kampanii, przyszły efektowne wygrane z Swansea University i FC Reiter Toruń. Szczególnie cenna jest oczywiście ta pierwsza, dająca awans do 1/16 futsalowej UEFA Champions League. Zarówno w tym spotkaniu, jak i w meczu z torunianami, rozegranym w minioną sobotę „rekordziści” nie stracili bramki, za to aplikując ich rywalom łącznie 13. W najbliższy weekend nasza drużyna pauzuje, ze względu na nieparzystą ilość zespołów w Statscore Futsal Ekstraklasie, po meczu z katowickimi „akademikami”, podopieczni Andrzeja Szłapy koncentrować się więc będą na drugim zaległym spotkaniu z PA Nova Gliwice (9-tego grudnia).
Do Bielska-Białej przyjedzie w środę drużyna, która w subiektywnej opinii piszącego niniejszy tekst, jest największym rozczarowaniem trwających rozgrywek. O ile przed sezonem raczej przypuszczano, że zupełnie przebudowana PA Nova, czy poszczególni beniaminkowie będą raczej walczyć o zachowanie ligowego bytu, niż o ligowe laury, to tego, że ich towarzyszem niedoli, plasując się na przedostatnim miejscu w tabeli, będzie AZS UŚ, chyba mało kto się spodziewał. Tym bardziej, że w stosunku do ubiegłego sezonu skład katowickiej, bardzo wówczas solidnej, drużyny niewiele się zmienił. Nadal do dyspozycji tego samego trenera – Miłosza Kocota, pozostają chociażby Tomasz Szczurek i Kamil Musiał, którzy strzelili „rekordzistom” cztery z pięciu bramek, w przegranym przez nasz zespół spotkaniu, tuż przed wyjazdem na turniej Ligi Mistrzów do Pragi. Katowiczan wzmocnił przed sezonem reprezentant Polski Robert Gładczak, nadal w nim występuje inny z kadrowiczów – Piotr Łopuch. A jednak wyniki są, delikatnie mówiąc, dalekie od oczekiwań. Zaledwie 8 punktów na 36 możliwych do zdobycia, na które złożyły się dwie wygrane, z ostatnią w tabeli PA Novą oraz TEAM Lębork oraz dwa remisy.
Nietrudno w zaistniałej sytuacji wyobrazić sobie nastroje panujące wśród naszych gości przed wizytą w Bielsku-Białej, tym bardziej, że ostatnią wizytę przy Startowej 13 wspominać będą jeszcze długo i zapewne niezbyt dobrze – to wówczas padł rekordowy wynik – 18:1, oczywiście na korzyść gospodarzy. Istnym „katem” dla katowiczan był wówczas Łukasz Biel (na zdjęciu z tej potyczki), zdobywca sześciu goli.
My ze swojej strony nie wymagamy od biało-zielonych kolejnych rekordów, zadowolimy się trzema punktami po dobrej grze, którą będą się mogli cieszyć kibice – niestety tradycyjnie już – przed monitorami. Początek transmisji na stronie tvcom.pl, w środę o godz. 19:00.
MH/foto-archiwum: PM