Piłka nożna

Echa nie milkną

Internet, radio, dzienniki, stacje telewizyjne obszernie i donośnie zrelacjonowały pucharowe starcie Rekordu ze szczecińską Pogonią, tygodniki jednak swoje prawa i przywileje mają…

 

Tym chętniej zajrzeliśmy do dwóch tytułów prasowych, gdzie znaleźliśmy nieco chłodniejszą (ale tylko odrobinę) i zdystansowaną (minimalnie) ocenę wydarzeń w Cygańskim Lesie sprzed tygodnia. Wpierw zaglądamy do branżowego tygodnika „Piłka Nożna”, we fragmentach cytując reportaż z wtorkowego meczu 1/16 Fortuna Pucharu Polski, autorstwa Jarosława Tomczyka, pt. „Rekord w Cygańskim Lesie”.

 

 Scenariusza tego meczu nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. Szczecińska Pogoń potrzebowała aż trzech godzin i 28 karnych by w 1/16 Pucharu Polski uporać się w Bielsku z Rekordem. Gospodarze pokazali się na arenie ogólnopolskiej nie tylko jako dobry zespół, ale i znakomicie, z pomysłem i konsekwencją rozwijający się klub.

 

 Na kwadrans przed pierwszym gwizdkiem sędziego Janusz Szymura, prezes Rekordu Bielsko- Biała przechadzał się obok niewielkiej loży VIP wypatrując zaproszonych gości. – Przed takimi wydarzeniami denerwuję się przede wszystkim, żeby wszystko dobrze wypadło organizacyjnie - odpowiedział zagadnięty. – Byliśmy gospodarzem ważnych imprez futsalowych, ale w piłce na dużym boisku mecz z Pogonią to najważniejsze wydarzenie, które się u nas odbywa. A mecz? Nie zakładam porażki po walce. Uczestnicząc w rozgrywkach Pucharu Polski chcemy przejść do następnej rundy, choć mam świadomość, że naszą drużynę czeka ekstremalnie trudne zadanie.

Mimo roboczego dnia i nietypowej pory zawodów (początek 14:15), pięknie położony, kameralny stadion w Cygańskim Lesie, dzielnicy Bielska, wypełnił się do ostatniego miejsca. – Mogliśmy zaoferować do sprzedaży tylko 999 biletów po 20 i 10 złotych, sprzedały się jak ciepłe pączki, kilka dni przed meczem nie było już co o nich marzyć – mówi Jarosław Krzystolik, wiceprezes ds. sportowych Rekordu. Teoretycznie mecz mógł się odbyć na Stadionie Miejskim, na którym gra Podbeskidzie. Rekordowi też się to zdarzało, choćby gdy na trzecioligowy pojedynek zjechał do Bielska Ruch Chorzów. Tym razem prezes Szymura nie miał jednak wątpliwości. - To tu, przy Startowej 13 jest nasz dom i tu chcieliśmy zagrać ten najważniejszy w dotychczasowej historii klubu mecz. – wyjaśnił. (…)

 

Podopieczni Dariusza Mrózka podeszli do trzeciej drużyny w Polsce z respektem, ale bez strachu. Rekord bronił się mądrze, nie wybijał na oślep, odważnie budował od tyłu, nie pozwalała na większe zagrożenie swojej bramki, a od czasu do czasu sam wyprowadzał groźne ataki. Prym wiedli w tym Tomasz Nowak, 37-letni, trzykrotny reprezentant Polski, który w środku pola rządził i dzielił, oraz 18-letni Szczepan Mucha, siejący z lewej strony prawdziwe spustoszenie w defensywie Pogoni. Zarówno Paweł Stolarski, jak i wprowadzony za niego z powodu kontuzji Michał Kucharczyk często nie dawali sobie z nim rady. 

 - Przyjechałem tu zobaczyć m.in. jak Szczepan będzie reagował na tle jednego z lepszych zespołów w Polsce - mówił w przerwie Marcin Brosz, trener kadry U-19, w której Mucha zagrał we wrześniu we wszystkich meczach turnieju kwalifikacyjnego do EURO. – Pokazuje, że jest zawodnikiem bardzo dobrze się rozwijającym, widać że gra systematycznie z seniorami, występuje w silnej lidze. Proszę jednak zwrócić uwagę, że w pierwszym składzie Rekordu wyszło sześciu młodzieżowców i po pierwszej połowie mamy 0:0. To znaczy, że systematyczna praca wykonywana w tutejszym SMS-ie przynosi efekt i nie tylko Szczepan tego dowodzi. Pamiętam jak w Cygańskim Lesie była tylko hala, potem krok po kroku powstawało boisko, orlik, drugie boisko. Patrzyłem jak jest budowana szkoła. Takie inicjatywy jak Rekord to jest wspaniała rzecz. Trzeba pokazywać takie kluby, że ktoś ma pomysł i potrafi to robić. (…)

 

 - Nazwa Rekord do czegoś zobowiązuje, to był ponoć najdłuższy mecz Pucharu Polski – mówił dzień po spotkaniu prezes Szymura. – Ale mówiąc o naszym klubie mogę powiedzieć, że mamy aktualnie aż 19 reprezentantek i reprezentantów kraju w różnych kategoriach wiekowych, nie wiem czy jakiś drugi klub może się tym pochwalić. Działamy szeroko, ale wszystko łączy piłka nożna. Od początku, od 1994 roku nastawialiśmy się na futsal, z niego klub wyrósł, ale korzystaliśmy z zawodników grających, gdzie indziej na dużych boiskach. Rodziło to konflikt interesów, nie zawsze byli dyspozycyjni, więc powiedziałem, że jak chcą to łączyć niech robią to u nas. Przez dość długi czas mieliśmy wspólną drużynę futsalowo-boiskową, ale w czwartej lidze musieliśmy to już rozdzielić. Dziewczyny to była oddolna inicjatywa, w Bielsku nie było sekcji kobiecej, na początku patrzyłem z rezerwą, ale potem poszliśmy górę. Zawodników i zawodniczek mamy około 400, trenerów prawie 40, do tego nauczyciele w szkole, oraz pracownicy administracji i obsługi obiektu, na którym funkcjonuje też hotel. Całość składa się ze stowarzyszenia i sportowej spółki akcyjnej do której należą futsal i obiekty. Części jesteśmy właścicielem, cześć dzierżawimy od miasta, ale wszystkie inwestycje są nasze własne. Budżet waha się miedzy 7 a 8 milionów licząc ze szkołą. Na piłkę to nieco ponad milion, a musieliśmy się zderzyć z ponad 60-cio milionowym budżetem Pogoni.

Pytany o plany awansu do drugiej ligi prezes odpowiada: - Chcemy pójść wyżej, ale nie ma presji, nie będziemy robić armii zaciężnej. Zaczęliśmy od C klasy, jesteśmy w trzeciej lidze, na to jak dzisiaj gramy bardzo długo i systematycznie pracujemy. Jestem zwolennikiem pracy organicznej od podstaw i to się nie zmieni. W futsalu na pierwszy prawdziwy sukces czekaliśmy prawie dwadzieścia lat zanim w 2013 roku zdobyliśmy Puchar Polski wygrywając, co ciekawe, w Szczecinie z Pogonią 04. W ciągu kolejnych lat staliśmy się najbardziej utytułowaną polską drużyną. (...)

 

To ledwie fragment obszernego reportażu, którego całość znajdziecie w papierowym, najnowszym wydaniu „Piłki Nożnej”.

 

O ile zainteresowania i rozgłosu w tzw. branżowych mediach mogliśmy, co przyznajemy nieskromnie, spodziewać, tak zainteresowania publikatorów o społeczno-polityczno-kulturalnej proweniencji – niekoniecznie. Oto mecz z bliska obejrzał, spędzając ponad trzy godziny przy Startowej 13 Wojciech Kuczok literat, scenarzysta i felietonista m.in. Gazety Wyborczej oraz Tygodnika „Przegląd”, fan piłki nożnej, zaprzysięgły kibic chorzowskiego Ruchu. Nie przypuszczaliśmy, iż zdobywca Nagrody Literackiej „Nike” z 2004 roku właśnie na obiekcie w Cygańskim Lesie zechce – po części – spędzić szczególny dzień w swoim życiu, dzień 50-tych urodzin! Nasze zaskoczenie i zdumienie potęguje fakt, iż W. Kuczok w swoim najnowszym felietonie z cyklu „Wiecznie odpoczywanie” sporo miejsca poświęcił ubiegłotygodniowemu wydarzeniu w Bielsku-Białej. Pozwalamy sobie zaczerpnąć fragment z felietonu znamiennie zatytułowanego – „Gwizdek na drugą połowę”.

 

(…) Dzień okrutnie okrągłego jubileuszu spędziłem na spełnianiu zachcianek – poszedłem w góry wytarzać się w bukowych liściach, odwiedziłem matkę i przyrodnie rodzeństwo (z racji wieku i dotkliwych schorzeń samo ich istnienie jest już dla mnie prezentem) i zajrzałem na mały stadion, by zobaczyć wielki mecz. Co prawda, nigdy w tym miejscu nie piszę o sprawach sportowych, ale uczynię urodzinowy wyjątek – u mamy, za płotem, na boisku Rekordu Bielsko-Biała odbył się w zeszłym tygodniu mecz historyczny z wielu względów. W ramach rozgrywek o Puchar Polski do trzecio-, czyli de facto czwartoligowca przyjechała nadziewana gwiazdami Pogoń Szczecin z Kamilem Grosickim na czele i zamiast dać tubylcom lekcję futbolu, sama otrzymała lekcję waleczności i techniki.

 

 Mecz rozpoczęto o nietypowo wczesnej porze, bo na stadionie nie ma sztucznego oświetlenia, a słońce zachodzi o wpół do szóstej – tymczasem po trzech godzinach walka wciąż trwała i wyglądało na to, jakbyśmy mieli nie tylko zmierzchu, ale i zimy doczekać na trybunach. Jak żyję, czegoś takiego nie widziałem: po dwa gole w regulaminowym czasie, po jednym w dogrywce, a potem 28 (dwadzieścia osiem, to nie pomyłka) rzutów karnych!!! Futbol jeszcze raz okazał się metafizycznym remedium na Weltschmerz, oto ja, obolały od wanitatywnych przeczuć jubilat, zobaczyłem, jak mecz życia rozgrywa u końca kariery Tomasz Nowak, strzelając gola z połowy boiska i po profesorsku dyrygując skazywaną na pożarcie czeredką bielskich juniorów. Dramaturgia też układała się w metaforę – gospodarze przygnietli rywali młodzieńczym entuzjazmem, ale zaczęli opadać z sił i zanosiło się na klęskę, lecz oto podnieśli się i ponieśli los aż po najdłuższą w historii serię jedenastek. Owóż, zamiast płakać nad tortem z 50 świeczkami, powziąłem decyzję, by na pohybel peselowi dożyć dogrywki, a nawet rzutów karnych – tak, to dopiero druga połowa się zaczęła. Nie dam się, psiakrew, zdjąć z boiska. Wynik wciąż jest otwarty.

 

Z tygodniowym opóźnieniem dołączamy do chóru najlepiej życzących panu Wojciechowi, zapraszając na Startową 13 jak najczęściej…

 

TP/foto: Szymon Bandura

najbliższy mecz

PIŁKA NOŻNA
01.03.2025 / sobota
Betclic 2. Liga - Kolejka 20
vs
Rekord Bielsko-Biała
Olimpia Grudziądz

poprzedni mecz

PIŁKA NOŻNA
23.11.2024 / sobota / godz. 17:00
Betclic 2. Liga - Kolejka 19
2 : 1