Jarosław Krzystolik (wiceprezes zarządu BTS Rekord): - Z mojej perspektywy był to bardzo udany turniej naszych chłopaków. Od strony sportowej i mentalnej przebrnęli przez trzydniowe zawody optymalnie. Zagrali bardzo dobrze, dojrzale i efektownie. Co istotne, udźwignęli ciężar i brzemię roli faworyta, w czym zapewne niemała zasługa trenerów – Daniela Gali i Tomasza Skowrońskiego. Z ogromną satysfakcją patrzyłem, jak naszych „rekordzistów” cieszy gra w futsal, jak fetują zdobywane gole. Sukces cieszy, najważniejsze jednak jest, aby możliwie największa grupa dzisiejszych złotych medalistów trafiła w przyszłości do naszych seniorskich zespołów. To jest clou naszego szkolenia.
Daniel Gala (trener złotych medalistów): - Na początek sekwencja podziękowań dla wszystkich, którzy przyczynili się do naszego sukcesu. Pewnie niewielu pamięta, że przez pierwszy rok futsalowe treningi prowadził z tą grupą Michał Marek. Przez całe święta swój czas poświęcił Samuel Jania. Andrea Bucciol – wiadomo – ogromna praca z zakresu taktyki, przy grze defensywnej oraz tzw. stałych fragmentach. Bartek Nawrat świetnie przygotował naszych bramkarzy, Kuba i Konrad byli pewnymi punktami zespołu. Dziękuję Tomkowi Skowrońskiemu za panowanie nad moimi emocjami w trakcie turnieju w Lubawie. Tu wyszło doświadczenie nabyte w trakcie identycznych zawodów. Jackowi Mojżeszowi za „fizjo-opiekę” nad chłopakami oraz postawienie na nogi Mateusza Kosowskiego po drugim dniu turnieju. Zarządowi – za decyzje ułatwiające nam organizację i logistykę wyjazdu. No i Rodzicom-kibicom za głośne wsparcie z trybun. Każdy dołożył swoją cegiełkę do tego Mistrzostwa!
A sam turniej? Jechaliśmy do Lubawy z obawami. Po pierwsze, trafiliśmy do bardzo trudnej grupy, tu na miejscu określanej jako „grupa śmierci”. Po drugie, jechaliśmy bez naszego podstawowego kapitana i lidera grupy – Pawła Olszewskiego, który na turnieju we Francji doznał poważnej kontuzji. Sporo pracy wymagało mentalne odbudowanie zespołu po tym przykrym zdarzeniu. Poświęciliśmy przygotowaniom mnóstwo czasu, całe Święta, później kilkudniowy wyjazd do Francji, ferie – to dla nas wielka nagroda za wykonaną pracę. Dziś możemy konsumować „wisienkę na torcie”. Ogólniej, turniej w mojej opinii na fajnym poziomie, według sędziów nawet na wysokim. Aczkolwiek zaznaczyć wypada, że końcowe rezultaty nie są do końca adekwatne, bo każdy mecz to była osobna historia. My mieliśmy swoje „ciężary” z Krakusem i Jantarem, lżej było w ćwierć- i półfinale. Finał mieliśmy pod kontrolą, jednakże po stracie gola wkradło się trochę nerwowości. Wielkiego stresu jednak nie było, nawet nerwy udało nam się opanować.
Mateusz Kosowski (najlepszy strzelec turnieju, mistrz Polski U-14 po raz drugi z rzędu): - To były trudne mistrzostwa, szczególnie na początku. Był lekki stresik w meczu otwarcia z Krakusem, łatwiej już było w kolejnych meczach eliminacyjnych. A w niedzielę po prostu pokazaliśmy, gdzie w Polsce najlepiej trenuje się i gra w futsal – w Rekordzie Bielsko-Biała!
Mikołaj Mojeszczyk (kapitan drużyny): - Wszyscy musieliśmy sprostać oczekiwaniom. Sam osobiście jestem zadowolony ze swojego występu, poza jednym meczem. Nie wyszedł mi ćwierćfinałowy mecz z SMS-em Słupsk, ale pozostałe były OK. Czy koledzy słuchali mnie jako kapitana? Raczej tak…
Jakub Florek (bramkarz, najmłodszy zawodnik mistrzowskiego zespołu): - Bardzo dobrze broniło mi się przez cały turniej, ale najlepiej chyba w półfinale. Stres na pewno towarzyszył przez cały czas, ale cała drużyna grała bardzo dobrze. I pewnie dlatego nie było wiele okazji, żebym coś popsuł (śmiech).
Paweł Szemiot (mistrz Polski U-14 po raz drugi z rzędu): - Fajnie, że udało się zdobyć złoto po raz drugi. Wydaje mi się, że w tych Mistrzostwach mieliśmy ciut mocniejszy zespół, bardziej wyrównane czwórki. W zasadzie każdy z chłopaków wchodzących na boisko mógł wnieść coś nowego i dobrego.
Spisał: TP/foto: facebook.com/ksconstract