Triumf beniaminka
Chyba niewielu pamięta, że rok temu o tej porze, ekipa aktualnego beniaminka II ligi, równocześnie zwycięzca rywalizacji w grupie trzeciej, występowała na czwartoligowych obiektach na Dolnym Śląsku. Kluczem sukcesu, błyskawicznego marszu w górę rezerw Śląska był przede wszystkim fakt, iż wrocławianie z całej stawki ligowej notowali najmniej wahań formy. Nie bez znaczenia dla końcowego sukcesu było również parcie na rozwój młodzieży. Zapewne w stolicy Dolnego Śląska nie spodziewano się tak spektakularnego wyniku na koniec, ale dla progresu młodych piłkarzy Śląska, dla całego klubu, to tylko na plus. Co ciekawe, na drugim miejscu uplasował się inny beniaminek, choć w przypadku bytomskiej Polonii brzmi to cokolwiek osobliwie. Mocny skład przełożył się na wynik bardziej niż przyzwoity. Natomiast trzecia lokata chorzowskiego Ruchu jest niesłychanie trudna do zdefiniowania. Z jednej strony tradycje i historia 14-stokrotnych mistrzów Polski podsuwają pytanie: co w ogóle „niebiescy” robią w tej lidze? Z drugiej, pomni długotrwałego stanu zapaści finansowo-organizacyjnej, sympatycy Ruchu powinni cieszyć się, że winda corocznych degradacji zatrzymała się na „przystanku III liga”.
Różne odcienie szarości
To o najliczniejszej grupie drużyn, która tak naprawdę zaczyna się od czwartego w tabeli MKS-u Kluczbork, a kończy na 12-stej w klasyfikacji ekipie z Gaci. Ostatnia rzecz, którą moglibyśmy przypisać temu gronu była stabilizacja formy. Tu jaskrawym przykładem może być niestety nasz zespół. Bądźmy szczerzy, z bramkowym bilansem 27:29, mieć w dorobku 29. punktów i zająć piątą pozycję, to i tak niezły rezultat. A mogło być, nawet powinno być lepiej, gdy wziąć pod uwagę kiedy, z kim i w jakich okolicznościach „rekordziści” gubili punkty. Po ewidentnym falstarcie chorzowianie, kosztem bielszczan, przełamali impas na Stadionie Miejskim. MKS Kluczbork przyjeżdżał na Startową jako zespół ze strefy spadkowej, a mimo to gracze z Opolszczyzny wywieźli z Cygańskiego Lasu komplet punktów. Mało? Proszę bardzo – przed wizytą Rekordu w Brzegu tamtejsza Stal notowała niechlubną serię dziesięciu meczów bez wygranej. Przyjechali biało-zieloni, wyciągnęli „pomocną dłoń”, a na finał zostali rozgromieni w stosunku 4:1. Oczywiście były i lepsze fragmenty tego wyjątkowo krótkiego sezonu, parę zwycięstw odniesionych w naprawdę dobrym stylu. Bez nich nie pisalibyśmy dziś o piątej pozycji. I tylko żal, że nie zdołaliśmy zobaczyć „na dystansie” naszych piłkarzy w trakcie rekonstrukcji taktycznej, zaordynowanej przez Dariusza Mrózka. Dostrzegalnym pozytywem – i to bez sięgania po szkło powiększające – jest nieustanny dopływ „świeżej krwi” do kadry naszego zespołu. Praca z młodzieżą SMS-u z pewnością nie jest sztuką dla sztuki. Po prawdzie udział „rekordowego” narybku nie przełożyła się na jakieś szczególnie eksponowane miejsce w projekcie Pro Junior System, ale rywalizacja na tej płaszczyźnie z rezerwami ligowych ekip – o czym pisaliśmy niejednokrotnie – jest najzwyczajniej pozbawiona sensu. Niestety na regulaminowe zmiany w tej materii raczej nie ma co liczyć, gdy dla niektórych gra z trzeciej lidze (i niższych klasach) jest tylko „zabawą”.
Pod kreską oczekiwań i możliwości
Opisywana wyżej grupa ośmiu zespołów „zmieściła się” w pięciopunktowej różnicy, co można określić mianem mocnego i ugruntowanego środka tabeli. Natomiast każdy team poniżej, to mniejsze lub większe rozczarowanie. Ponad wszelką wątpliwość na lepsze lokaty w rankingu liczono w Legnicy, Rybniku i Żmigrodzie. Natomiast na krawędzi nad przepaścią, ku ogromnemu zaskoczeniu obserwatorów, balansowały drużyny z Brzegu i Lubina. Dla nich decyzja o zakończeniu sezonu pozwoliła zaoszczędzić na nieuchronnym stresie. Za cały komentarz do udziału w rywalizacji zespołu ze Starowic wystarczy przytoczyć statystykę, która mówi w czterech remisach w 18-stu spotkaniach. Opowieści o jakości i wartości „zimowego zaciągu” zagranicznych piłkarzy optymalnie korespondują ze słowami ze wstępu – co było gdyby…
Co to będzie, co to będzie…
Jak dotąd niewiele wiadomo o przyszłości trzecioligowców, wokół nic klarownego. Kiedy nastąpi start nowych rozgrywek? To pierwsze z pytań, a nasuwają się kolejne - o format i system rozgrywek, o ostateczną liczbę uczestników itd. To ostatnie jest chyba kluczowe, bowiem nikt na ten moment nie określi ze stuprocentową pewnością, jak kluby poradzą sobie w post-pandemicznej rzeczywistości? Wielu wątpliwości, dylematów, czy ogólniej – stanu niepewności, nie rozwiewa fakt, że koronawirus wcale nie ustępuje, przynajmniej na południu Polski.
Nic to jednak, trzeba być dobrej myśli. Bo pewne jest jedno, kiedy wreszcie trzecioligowcy wrócą na zielone murawy, znów będzie ciekawie, może nawet ciekawiej niż kiedykolwiek. Na trybuny, w tym na tą nowiutką przy Startowej, wrócą kibice, będą emocje, a i decydenci z warszawskiej centrali piłkarskiej może nabiorą należnego szacunku dla III-ligowego środowiska. To akurat jest raczej pewne w obliczu przyszłorocznych wyborów…
Na ten moment cieszmy się, iż ligowe zmagania w grupie trzeciej zakończono bez poczucia krzywdy, czy niesprawiedliwości, jak miało to miejsce w innych przypadkach. Jedyny żal, który nie ma swojego konkretnego adresata, że finał nastąpił tak wcześnie, bez boiskowych rozstrzygnięć.
Tadeusz Paluch/foto: PM