Beskid Skoczów – Rekord Bielsko-Biała 1:6 (1:2)
0:1 testowany zawodnik (6. min.)
0:2 Szymański (37. min.)
1:2 Ferfecki (43. min.)
1:3 Wróblewski (62. min.)
1:4 Wyroba (65. min.)
1:5 Guzdek (76. min.)
1:6 Kozina (90. min.)
Rekord: Szumera (Jurek) – Gaudyn, Rucki, Kareta, Caputa, Żołna, Szymański, Czaicki, Sobik, testowany zawodnik, Wróbel oraz Groń, Jampich, Madzia, Waliczek, Czernek, Wyroba, Tomko, Gleń, Kozina, Wróblewski, Guzdek
Jeśli w pierwszym z zimowych test-meczów naszych III-ligowców widoczna była różnica na korzyść GKS-u Katowice, to przewaga bielszczan nad skoczowskim czwartoligowcem była jeszcze bardziej wyraźna.
Już w 6. minucie spotkania jego wynik otworzył testowany zawodnik, który dopełnił formalności po fantazyjnej akcji na prawym skrzydle Mateusz Gaudyna z Kamilem Żołną. Niestety po kwadransie ostatni z wymienionych opuścił plac gry z urazem mięśniowym. Na obraz meczu nie miało to jednak żadnego wpływu, nadal „rekordziści” byli strona przeważającą. Dla urody kolejnego gola warto było marznąć na obiekcie ustrońskiej Kuźni. Uderzenie w okienko bramki Beskidu Szymona Szymańskiego z 20-stu metrów było strzałem przedniej marki. Jak się później okazało niejedynym z półki z towarami klasy „premium”. Dobre wrażenie z pierwszej części trochę zatarła utrata gola na 1:2, zwłaszcza sposób, w jaki do niej doszło. Gapiostwo „rekordzistów” przy wyrzucie z autu, fatalne ustawienie na lewej stronie boiska zostało przez rywali skrzętnie wykorzystane. Trzecioligowcom takie zachowanie po prostu nie przystoi.
Także obraz pierwszego kwadransa drugiej połowy nie był okresem, za który pochwalilibyśmy młodzież Rekordu, bowiem ta zdominowała skład desygnowany od 46. minuty. Ale już po upływie 15-stu minut biało-zieloni wyraźnie rozkręcili się. Solową szarżę Mateusza Glenia trafieniem z bliska spuentował Szymon Wróblewski. 180 sekund później bardzo efektownym uderzeniem z dystansu, z ok. 25-ciu metrów, popisał się Piotr Wyroba (na zdjęciu). Mimo trzybramkowej różnicy nasi piłkarze, ani myśleli zwalniać tempa. Bartosz Guzdek sprytnym strzałem pokonał bramkarza Beskidu, po świetnym podaniu z głębi pola Mateusza Waliczka, a wynik ustalił trafieniem z bliska Marcin Kozina.
U futbolistów Rekordu oczywiście widać pierwsze symptomy obozowego zmęczenia. Co warto zauważyć, to mimo gry na tzw. dwa składy, zawodnicy szykujący się do występu w drugiej połowie lub schodzący w boiska po przerwie, czasu nie marnowali, nie wykorzystali go na konwencjonalną rozgrzewkę lub zwykłe „rozbieganie”. Każdy z zawodników przebiegł w odcinkach, w określonym tempie, pięciokilometrowy dystans. To oczywiście nie jest celem samym w sobie, na konkrety i owoce pracy przyjdzie czas znacznie później. Tymczasem po kolejnych dwóch dniach zgrupowania w Ustroniu „rekordziści” zmierzą się z liderem IV ligi śląskiej, gr. 2 – LKS-em Goczałkowice-Zdrój.
TP/foto: PM