AZS UW Wilanów – Rekord Bielsko-Biała 3:8 (0:4)
Rekord: Nawrat – Popławski, Kubik, Budniak, Marek, Korpela, Matheus, Alex Viana, Janovsky, Surmiak, Bernardo, Hutyra, Burzej
0:1 Alex Viana (6. min.)
0:2 Popławski (9. min.)
0:3 Janovsky (17. min.)
0:4 Kubik (20. min.)
0:5 Alex Viana (21. min.)
0:6 Surmiak (22. min.)
1:6 Korpela sam. (30. min.)
1:7 Popławski (32. min.)
2:7 Klaus (35. min.)
3:7 Klaus (36. min.)
3:8 Hutyra (38. min.)
Przez pierwsze dwie minuty spotkania w Wilanowie przyjezdni sprawiali wrażenie, jakby duchem i ciałem pozostawali jeszcze w autokarze. Te chwile dekoncentracji zaowocowały dwoma-trzema groźnymi sytuacjami pod bramką Bartłomieja Nawrata, m.in. Radosław Marcinkowski, stanął „oko w oko” z bielskim bramkarzem, ale ten okazał się lepszy. Po pierwszej zmianie czwórek biało-zieloni wskoczyli już na właściwe tory, zdobywając również prowadzenie – Alex Viana jednym zwodem położył na parkiecie zarówno obrońcę, jak i bramkarza, i posłał piłkę do pustej bramki. Z każdą minutą „rekordziści” coraz bardziej przejmowali inicjatywę, a ataki miejscowych były tyleż ambitne co chaotyczne im bliżej pola karnego Rekordu. Ponadto popełniali oni indywidualne błędy jak chociażby przy trafieniu Jana Janovskiego, który po tym jak zabrał piłkę obrońcy, ładną „podcinką” pokonał golkipera miejscowych. W pełni zasłużone, bezlitośnie punktujących rywali, prowadzenie „rekordzistów” po pierwszej połowie.
Jeżeli miejscowi kibice mieli jeszcze jakieś złudzenia co do końcowego rezultatu, to musieli się ich pozbyć po pierwszych dwóch minutach drugiej części gry. Dwa potężne strzały, najpierw Alexa Viany po rozegraniu rzutu wolnego, a następnie Kamila Surmiaka wylądowały pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Kamila Wójcika i było już 0:6. Kolejne kilkanaście minut to swobodna i ładna dla oka gra bielszczan, która mogła zakończyć się co najmniej kilkoma bramkami, by wspomnieć tylko strzały w słupek Alexa Viany i Michała Marka. Ale w 32.minucie „rekordziści” z tą swobodą nieco przesadzili rozgrywając piłkę we własnym polu karnym, Jani Korpela tak odgrywał piłkę do partnera, że pokonał... Bartłomieja Nawrata. Szybko odpowiedział z rzutu karnego Artur Popławski, a w okolicach 35 minuty biało-zieloni na chwilę „stanęli”, co błyskawicznie wykorzystał Michał Klaus, strzelając dwa gole. Wynik ustalił Kamil Hutyra, zdobywając swoją premierową bramkę na parkietach ekstraklasy, po koronkowej akcji całego zespołu.
Zasłużona wygrana, teraz poprzeczka będzie zawieszona zdecydowanie wyżej – za tydzień przy Startowej 13 pojawi się wicemistrz Polski Constract Lubawa.
MH/foto: PM