W Bytomiu na lodzie, w Sosnowcu na wodzie…, a rezultat ten sam.
To tak z lekką przesadą o stanie muraw, na jakich przyszło rozgrywać bielszczanom pierwsze, zimowe sparingi z wyżej notowanymi rywalami. Natomiast oba remisy 2:2, choć różne w obrazie potyczek i ich przebiegu, mogą być źródłem optymizmu przed dalszą częścią przygotowań do rundy rewanżowej.
Z założenia „rekordziści” w pierwszej części oddali I-ligowcom sporo przestrzeni do prowadzenia gry. I nawet wystawilibyśmy biało-zielonym wysoką notę za realizację przedmeczowego planu, gdyby nie indywidualne błędy, skutkujące utratą goli. Zanim jednak do nich doszło goście wypracowali sobie dwie, niezłe sytuacje w pola karnym Zagłębie. Po dograniu Tomasza Nowaka nie trafił czysto w piłkę Zbigniew Wojciechowski (13. min.), a Daniel Świderski strzelił zbyt lekko (18. min.), by zaskoczyć Mateusza Kosa w bramce gospodarzy.
Długo z optycznej przewagi sosnowiczan nic nie wynikało, ale wynik odwrócił się na niekorzyść bielszczan po stracie Arkadiusza Krysika. Po niedokładnym zagraniu obrońcy piłka stanęła w kałuży, a po przechwycie piłkarze Zagłębia błyskawicznie skontrowali. Nikodem Zielonka silnym, precyzyjnym strzałem dopełnił dzieła. Nieco więcej zespołowego wysiłku musieli włożyć podopieczni Alaksandra Chackiewicza w zdobycie drugiego gola. Był dobry strzał zza linii pola karnego, był refleks i czujna dobitka Joela Valencii. U naszych piłkarzy zawiodła tzw. antycypacja, a i błąd techniczny było do uniknięcia.
Po przerwie, po wymianie niemal całych jedenastek, można było donieść wrażenie, iż oba zespoły nie przywiązywały nadmiernej uwagi do organizacji gry, momentami idąc na ostrożną wymianę ciosów. Lepiej na tej grze wyszli biało-zieloni. Wprawdzie w składzie sosnowiczan znalazło się paru testowanych zawodników, ale po przeciwnej stronie szansę seniorskiego debiutu w „jedynce” otrzymali nastolatkowie – Adam Gibiec i Kacper Pawlus.
Gol kontaktowym padł po dokładnym podaniu Filipa Walusia w pole karne, gdzie Maciej Mańka wygrał pojedynek z obrońcą i przytomnym uderzeniem przerzucił piłkę nad bramkarzem. Przy drugim trafieniu Szymon Nocoń wycofał futbolówkę z pola karnego do Piotra Wyroby (na zdjęciu), który natychmiastowym strzałem zmusił golkipera Zagłębia do kapitulacji. Na marginesie, pomocnik Rekordu wcześniej był parokrotnie bardzo twardo potraktowany przez gospodarzy. Zrewanżował się w najlepszy z możliwych sposobów, po sportowemu.
Rezultat końcowy mógł być dla „rekordzistów” jeszcze korzystniejszy. Po tym jak – nie pierwszy raz – piłka zatrzymała się w wodzie, przed świetną okazją stanął Mariusz Idzik. Próba lobowania wykonaniu napastnika Rekordu była nieznacznie chybiona.
Ostatnim akcentem trwającego zgrupowania biało-zielonych będzie sobotnia, wyjazdowa gra kontrolna z małopolskim III-ligowcem – Wiślanami Jaśkowice.
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Klacza: - Cieszy wynik i faza gry w obronie, bo dużo czasu poświęciliśmy na bycie w niej powtarzalnymi. Warto nadmienić, że wszyscy zawodnicy zagrali w takim samym wymiarze czasu, po 45 minut, a młodzi zawodnicy Rekordu nie ustępowali pierwszoligowemu rywalowi.
TP/foto: PM
Zagłębie Sosnowiec – Rekord Bielsko-Biała 2:2 (2:0)
1:0 Zielonka (22. min.)
2:0 Valencia (30. min.)
2:1 Mańka (66. min.)
2:2 Wyroba (72. min.)
Rekord: testowany zawodnik – Kasprzak, Wrona, Kareta, Krysik, Wojciechowski, Kempny, Nowak, Śliwka, Kamiński, Świderski oraz Kotełba, Nocoń, Madzia, Walaszek, Gibiec, Mańka, K. Pawlus, Wyroba, Twarkowski, Waluś, Idzik, Żerdka
Echa medialne:
Bielsko-Biała Nasze Miasto – relacja+foto
100% Zagłębie Sosnowiec – relacja+foto