Mija siedem lat od kiedy jesteś „rekordzistą”, to było siedem lat tłustych, czy chudych?
- Nie mnie to oceniać, aczkolwiek w mojej opinii to było siedem udanych sezonów. Pozytywnie odnoszę się do tego okresu, wygraliśmy na przykład trzy razy w Pucharze Polski w Śląskim Związku Piłki Nożnej.
A w lidze zawsze w czołówce, rzadziej w ścisłym „czubie”…
- A tu się nie zgodzę! Raz byliśmy na trzecim miejscu, z niewielką stratą do zwycięzcy, a po jesieni traciliśmy tylko jeden punkt do opolskiego lidera. Spójrzmy z innej perspektywy, dziś Odra i Jastrzębie są w pierwszej lidze, podobnie jak częstochowska Skra i Górnik Polkowice. Było się z kim mierzyć i jest do czego dążyć… Jest z kogo brać dobry przykład, oby tylko jak najszybciej.
Rekord znacząco się zmienił na przestrzeni tych siedmiu lat, mam myśli trzecioligową kadrę…
- Z tej szatni, do której ja wchodziłem zostali praktycznie już tylko Kamil Żołna i Darek Rucki, choć w troszkę innej roli. Lata uciekają, ludzie się zmieniają, jednakże Rekord zawsze jest w czołówce.
Niestety przez tych siedem lat „imały się” Ciebie różnego rodzaju kontuzje, jak ze zdrowiem w trakcie tegorocznych, letnich przygotowań w tej materii?
- Prawda, zawsze przytrafiały się mniejsze lub większe kontuzje, aczkolwiek zawsze udawało mi się wrócić do pełni zdrowia i formy. Aktualnie wszystko jest w porządku. Działacze i trener chcą mnie tutaj, a ja chcę tutaj być. A co do zdrowia – jest OK, i – odpukać – oby jak najdłużej!
W co mierzą „rekordziści” w nadchodzącym sezonie?
- Wcześniej sporo było „obiecanek”, deklaracji, a potem rozczarowań na finiszu… Nie wiem, pewnie pokaże to pierwsza runda w lidze? Nie zastanawiam się nad tym, grajmy dobrze od meczu do meczu, w lidze i w pucharze, a potem zobaczymy…
TP/foto: PM