Udany, przedostatni sprawdzian „rekordzistów”.
Pierwszych 30 minut w wykonaniu biało-zielonych było bardzo bliskie optimum. W grze „rekordzistów” zgadzało się niemal wszystko. Mimo, że czwartoligowcy z Landeka cofnęli się na wyraźniej i głębokiej defensywy, bielszczanie całkiem dobrze radzili sobie w kreowaniem sytuacji w ataku pozycyjnym. I to przechodzimy do clou pół godziny trzecioligowców, którzy – niestety – razili brakiem skuteczności. W te dwa kwadranse podopieczni Dariusza Klaczy mogli (powinni) osiągnąć trzy-, czterobramkową przewagę.
A mogło być jeszcze mniej ciekawie dla Rekordu, bowiem w 34. minucie Koki Togitani zmarnował stuprocentową i jedyną okazję w tej części dla Spójni.
Na marginesie, podopieczni Mateusza Wrany zapłacili po przerwie cenę za próbę dotrzymania kroku „rekordzistom”.
Zaraz po wznowieniu gry, po asyście Zbigniewa Wojciechowskiego, piłkę z bliska wpakował do bramki Mariusz Idzik. Przy drugim trafieniu Filip Waluś „zakręcił” defensorami, wieńcząc akcję efektownym strzałem przy dalszym słupku. Gol na 3:0, to w równym stopniu zasługa przytomnie wycofującego futbolówkę Z. Wojciechowskiego, co Jakuba Kempnego, który oddał precyzyjne uderzenie zza „szesnastki”. Kanonadę zakończył strzałem z pola karnego M. Idzik, finalizując akcję zainicjowaną na skrzydle przez Daniela Kamińskiego.
W ostatniej grze kontrolnej bielszczanie zmierzą się z Wieczystą Kraków.
Rekord TV:
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Spójnia Landek 4:0 (0:0)
1:0 Idzik (46. min.)
2:0 Waluś (66. min.)
3:0 Kempny (79. min.)
4:0 Idzik (84. min.)
Rekord: Florek – Kareta, Pańkowski, Wrona, Kasprzak, Wyroba, Nowak, Wojciechowski, Kamiński, Waluś, Idzik oraz Żołneczko, Madzia, Walaszek, Gibiec, Mańka, Twarkowski, Nocoń, Kempny, Śliwka