Rekord Bielsko-Biała – MKS Lędziny 5:0 (1:0)
1:0 Olek (45. min.)
2:0 Liszka (52. min.)
3:0 Sobierajewicz (62. min.)
4:0 Olek (77. min., z rzutu karnego)
5:0 Kuś (81. min.)
Rekord II: Sroka - Tatarczyk (70. Sobótka), Sobierajewicz (66. Ligocki), Olek, Pater, Liszka. Waluś, Z. Mucha, Dudajek, Sz. Mucha, Kasprzak (14. Kuś)
Po sobotniej porażce w Dankowicach oraz pogromie w Cygańskim Lesie szanse lędzinian na awans do IV ligi zostały zredukowane niemal do zera. Przegrana z Pasjonatem najwyraźniej odcisnęła silne piętno na graczach MKS-u. Może i zespół gości postawił na walkę, nie zawsze pojmowaną wg zasad fair, zabrakło natomiast determinacji i sposobu na ogrania bielskiej młodzieży. Największym jednak mankamentem przyjezdnych „serowa” skuteczność. Tylko w pierwszych 30-stu minutach bardzo dobrych okazji do zdobycia gola nie wykorzystali Sebastian Rzepa i Grzegorz Kostrzewa (dwukrotnie). Z początku dość bojaźliwi „rekordziści”, których trochę sparaliżowała kontuzja Kacpra Kasprzaka (na zdjęciu) po brutalnym faulu Filipa Statkiewicza z 4. minuty, odważniej zaatakowali pod koniec pierwszej partii. Tuż przed gwizdkiem arbitra kończącym pierwszą połowę bielszczanie obnażyli słabość gości w bronieniu się przy stałych fragmentach. Po wrzutce Szczepana Muchy piłkę głową do bramki skierował Antoni Olek.
Po przerwie zdobywanie goli przyszło biało-zielonym z jeszcze większą łatwością. Przy bramce na 2:0 gospodarze niemal skopiowali premierowe trafienie. Tym razem z rzutu wolnego asystował Zachariasz Mucha, a celną główką popisał się Konrad Liszka. Dwie minuty później F. Statkiewicz raz jeszcze uciekł się do faulu, tym razem powalając na murawę Krystiana Dudajka. Bezpośrednio pokazana czerwona kartka była w tej sytuacji naturalną konsekwencją. W liczebnym osłabieniu lędzinianie nie mieli już szans na nawiązanie równorzędnej gry z uskrzydlownymi gospodarzami.
TP/foto: PM