Rekord II Bielsko-Biała – LKS Łąka 0:1 (0:1)
0:1 Habor (15. min., z rzutu karnego)
Rekord II: Jurek – Groń, Jampich, Wyroba, Olszowski, Wróblewski (75. Kamionka), Kowalczyk (54. Flaka), Frączek (71. Szotek), Tomko, Kozina (46. Tatarczuch), Guzdek
Tylko początek meczu był dla bielszczan obiecujący, gdy Bartosz Kowalczyk i Mateusz Tomko postraszyli bramkarza gości uderzeniami z dystansu. Znacznie większe, dłuższe fragmenty meczu były niestety jednak rozczarowujące. Po kwadransie gry, po stracie gola „rekordziści” kompletnie stracili koncept, pomysł na grę. Co gorsze, jej tempo i bardzo czytelne środki wyrazu stosowane przez biało-zielonych, musiały budzić frustrację u ich sympatyków.
Nie wiemy, czy w przerwie trener Szymon Niemczyk uciekł się do metody „suszarki”, ale poczynania bielszczan nabrały nieco przyśpieszenia. To jednak nie wystarczyło nawet na wyraźnie opadających od 65-70 minuty łączan. Niestety argumentów w ofensywie nadal brakowało. Jeśli już udało się zagrozić bramce Artura Ochodka. To niemal wyłącznie przy stałych fragmentach, choć słowo o zagrożeniu należałoby wziąć w cudzysłów.
Kluczowa dla wyniku spotkania akcja rozpoczęła się od straty piłki przez bielszczan na połowie rywali. Goście wzorcowo wyprowadzili szybki atak, w którym kapitalne znaczenie miało prostopadłe podanie Mateusza Habora do Rafała Klai. Krzysztof Jurek powalił napastnika LKS-u w polu karnym, więc decyzja arbitra mogła być tylko jedna – rzut karny. Z „jedenastki” pewnie i celnie przymierzył M. Habor, co finalnie dało przyjezdnym zasłużoną, trzypunktową zdobycz.
Więcej o meczu: Rekord II – LKS Łąka, w jutrzejszym materiale filmowym Rekord TV.
TP/foto: Paweł Mruczek