Udane dla bielszczan otwarcie rundy rewanżowej.
7 marca 2020 roku, na starcie rundy wiosennej, w trenerskim debiucie u biało-zielonych Dariusza Mrózka, „rekordziści” ograli zielonogórzan 2:1. To był pierwszy i ostatni mecz tej części sezonu…, wskutek pandemii rozgrywek nie dokończono. Marcowe inauguracje biało-zielonych z poprzednich sezonów nie należały do szczególnie pozytywnych, że wspomnimy domowe remisy z rybnickim ROW-em i Piastem Żmigród. Zagadką pozostawał rezultat pierwszego z rewanżów bieżących rozgrywek, tym bardziej że do Bielska-Białej zjechała rewelacja Fortuna Pucharu Polski, zespół-ćwierćfinalista.
I tak jak na bielszczanach konfrontacja sprzed miesięcy z Pogonią Szczecin w PP, tak na graczach Lechii wtorkowe starcie z Legią zostawiło ślad, nie tyle fizyczny, co mentalny.
Owszem, podopieczni Andrzeja Sawickiego osiągnęli przewagę w polu, częściej i dłużej utrzymywali się przy piłce, oddali więcej strzałów w kierunku bramki, egzekwowali więcej stałych fragmentów. Sporo pozytywów po stronie gości, ale chronicznie brakowało konkretów. Nie zawodziła bielska defensywa, nie mylił się w bramce Volodymyr Kotełba.
O ile w ofensywie „rekordziści” nie byli wobec rywali przesadnie „nachalni”, za to o wiele groźniejsi, konkretni. W 18. minucie strzałem z bliska Daniel Świderski nie zmusił do kapitulacji Wojciecha Fabisiaka. 12 minut później doświadczony golkiper Lechii wygrał pojedynek z Filipem Walusiem (na zdjęciu). Dopiero kombinacyjny atak Bartłomieja Twarkowskiego z D. Świderskim przyniósł premierowego gola.
W przerwie powszechnie spodziewano się kontynuacji ofensywy zielonogórzan, tymczasem śmiało po drugiego gola ruszyli „rekordziści”. 15-20 minutowy szturm gospodarzy całkowicie odmienił obraz meczu, a przede wszystkim rezultat. W 48. minucie przed kolejną szansą stanął F. Waluś. Co się nie udało 18-latkowi, dokonał najbardziej rutynowany z graczy Rekordu. Pod naporem bielszczan obrońcy Lechii zaczęli popełniać prozaiczne błędy. Po jednym z takich przyjezdni faktycznie sprezentowali piłkę w polu karnym Tomaszowi Nowakowi, który po minimalnym rykoszecie podwyższył prowadzenie. Pasmo nieszczęść przyjezdnych miał swój ciąg dalszy…. Po 60-ciu minutach gry arbiter relegował z boiska Mateusza Zientarskiego. Na domiar złego dla gości, w 63. minucie sędzia dopatrzył się faulu, przy kontakcie Rafała Ostrowskiego z D. Świderskim. Celnie i mocno przymierzył z „wapna” T. Nowak, zamykając rezultat.
Od tego momentu bielszczanie nie forsując tempa grali na „dogranie”, zielonogórzanie „na przetrwanie”.
Niełatwa przeprawa za zespołem D. Mrózka, ale za tydzień będzie jeszcze trudniej. „Rekordzistów” czeka wizyta u bytomskiego wicelidera.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Lechia Zielona Góra 3:0 (1:0)
1:0 Świderski (40. min.)
2:0 Nowak (52. min.)
3:0 Nowak (64. min., z rzutu karnego)
Rekord: Kotełba – Bojdys, Pańkowski (82. Walaszek), Kareta, Żołna (73. Kowalczyk), Madzia (73. Wyroba), Nowak (85. Szczurek), Kasprzak, Twarkowski, Waluś, Świderski (73. Tomiczek)