To było 31 sierpnia 2014 roku, gdy bielszczanie wygrali 3:1 z Pniówkiem. To było wówczas drugie, i na lata ostatnie, zwycięstwo Rekordu nad pawłowickim zespołem. Co więcej, każdą z ostatnich pięciu gier - do dziś - biało-zieloni przegrywali. Idźmy dalej, sobotnie zwycięstwo 1:0 nad Pniówkiem było pierwszym dla „rekordzistów” odniesionym przy Startowej 13! Trudno się zatem dziwić radości w bielskim obozie, jaka eksplodowała po ostatnim gwizdku sędziego. To był bardzo dobry akcent na koniec sezonu, który w przypadku nie jest łatwy do oceny, był… niejednoznaczny. Czwarta lokata w trzecioligowej stawce, którą opuściło aż sześciu spadkowiczów (po ostatniej kolejce degradacja dotknęła kluczborski MKS) jest co najmniej niezłą pozycją. Z drugiej strony, strata do zwycięskiego Górnika Polkowice była jeszcze wyraźniejsza, niż do ubiegłorocznego triumfatora – częstochowskiej Skry.
A sam wieńczący sezon 2018/2019 mecz? Typowy dla niemal wszystkich, dotychczasowych starć z udziałem tych obu zespołów. Niezłe tempo zawodów, sporo gry ofensywnej, ale i chaosu oraz niedokładności niemało. Trochę z przypadku padł jedyny w meczu, samobójczy gol autorstwa Mateusza Wrany. Przed i po pechowym trafieniu defensora Pniówka gospodarze mieli lepsze okazje do zdobycia bramki. Ale i gracze Pniówka, z Wojciechem Canibołem, Tomaszem Dzidą i Krzysztofem Bodzionym na czele, mieli nie mniej szans na bramkową zdobycz. Tym razem jednak fortuna uśmiechnęła się do naszego zespołu.
Pawłowiczanie rozpoczęli już wakacje, bielszczanie na urlopy muszą jeszcze przez kilka dni poczekać. W najbliższą środę (godz. 17:30) „rekordziści” będą gospodarzami finałowego starcia z Górnikiem II Zabrze, w ramach Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego ZPN.
TP/foto: Paweł Mruczek
Zapis naszej relacji „na żywo”:
{component index.php?option=com_nazywo&id=53}