Rekord Bielsko-Biała – Odra Wodzisław Śląski 3:0 (2:0)
1:0 Kasprzyk (36. min.)
2:0 Krysik (43. min.)
3:0 Mucha (51. min.)
Rekord: Kotelba – Kareta, Pańkowski, Krysik, Nocoń, Twarkowski, Nowak (67. Kowalczyk), Kasprzak (67. Sobik), Feruga (67. Caputa), Kasprzyk (78. Wróbel), Mucha (83. Żołna)
Tabela rundy wiosennej nie kłamała, przed tym spotkaniem piłkarze Rekordu i Odry legitymowali się równie skromnym, sześciopunktowym dorobkiem. Stąd obie drużyny lokowały się w dolnych rejestrach klasyfikacji rewanżowej części sezonu. I na tym de facto wszystkie podobieństwa zakończyły się. Obraz równorzędnej gry zakończył się, mniej więcej, po upływie 15-20-stu minut spotkania.
Wodzisławianom najwyraźniej dały się we znaki trudy środowej konfrontacji z lubińskim liderem. Ceną było oddanie pola „rekordzistom”, których napór rósł z każdą minutą pierwszej połowy. Póki ekipie gości starczało sił, starali się gracze Odry trzymać w ryzach swoje linie defensywne, uzupełniać się i asekurować. W paru przypadkach udanie interweniował w bramce Dawid Witek. Wystarczyło jednak niekonwencjonalne zagranie za obrońców Daniela Ferugi, spóźnione wyjście bramkarza i Dawid Kasprzyk (na zdjęciu) otworzył wynik meczu. Gol „numer dwa” padł z kolei po dobrze rozegranym kornerze. Dokładne dośrodkowanie Tomasza Nowaka głową na gola zamienił Arkadiusz Krysik. Wszystko to jednak trwało tyle czasu, że warto zadać pytanie – a gdzie w tej sytuacji byli zawodnicy Odry? Czy to z rozkojarzenia, czy z euforii po debiutanckim golu A. Krysik „sprezentował” zespołowi gości stuprocentową okazję w 44. minucie. Jak przestrzelił z niewielkiej odległości od bramki Jan Borek, pozostanie tajemnicą zawodnika.
Srodze się zawiódł, kto liczył na odwrócenie losów potyczki po zmianie stron. Tuż po starcie drugiej odsłony bardzo bliski podwyższenia prowadzenia bielszczan był Szczepan Mucha. Nieszczęściu zapobiegł, wybijając futbolówkę z linii bramkowej, Maksym Niemiec. Jednak, co się odwlecze… Po długim podaniu Mateusza Pańkowskiego i zgraniu głową D. Kasprzyka doskonale na skrzydle znalazł się D. Feruga. Po precyzyjnym dograniu w pole karne. Sz. Musze pozostało jedynie dopełnić formalności. Korzystny rezultat, trzybramkowe prowadzenie bielszczanie umiejętnie „doholowali” do końcowego gwizdka sędziego.
TP/foto: PM