Rekord Bielsko-Biała – Cracovia II Kraków 1:2 (0:0) koniec meczu
0:1 Rivaldo Junior (48. min., głową)
1:1 Sobik (79. min.)
1:2 Pik (82. min.)
Rekord: Żerdka – Madzia, Pańkowski, Kareta, Żołna, Kowalczyk, Nowak, Caputa, Feruga, Wróbel, Mucha oraz Szumera, Krysik, Wróblewski, Twarkowski, Dzierbicki, Czaicki, Sobik
Na starcie krakowianie narzucili gospodarzom własne warunki gry. Gracze lidera 4 grupy, trzeciej ligi przez pierwszych kilkanaście minut spotkania zdecydowanie dłużej i skuteczniej utrzymywali się przy piłce. Z samego faktu „posiadania” nie wyniknęło jednak nic konkretnego, zagrożenie pod bramką Krzysztofa Żerdki było znikome. Z upływem czasu obraz potyczki wyrównał się, coraz więcej pozytywnych, ofensywnych sygnałów zaczęli w kierunku rywali wysyłać bielszczanie. Tak naprawdę ciekawiej zaczęło się dziać przed upływem drugiego kwadransa. Za zagranie ręką obrońcy Cracovii II w polu karnym arbiter podyktował „wapno”, którego na gola nie zdołał zamienić Tomasz Nowak. Górą w pojedynku okazał się świetnie dysponowany golkiper gości. W 36. minucie doczekaliśmy bramkowego trafienia podopiecznych Piotra Gizy, tyle że strzelec gola był na pozycji spalonej. Cztery minuty później świetnym, otwierającym podanie Mateusz Madzia obsłużył Bartosza Kowalczyka. I z tej opresji obronną ręką wyszedł bramkarz rezerw Cracovii. Na ripostę przyjezdnych nie trzeba było czekać długo. W 42. minucie piłka po strzale jednego z ofensywnych graczy „dwójki” ekstraklasy zmierzała do bramki. Niechybnej utracie gola zapobiegł doskonale ustawiony przed własną bramką M. Madzia.
Drugą część dość szybko zdobytym gole rozpoczęli zawodnicy „Pasów”. Po kornerze piłkę głową do bramki skierował Rivaldo Junior, po czym przez długie minuty na boisku nie działo się za wiele ciekawego. Cracovii II brakowało argumentów do podwyższenia, a „rekordziści” nie potrafili znaleźć sposobu, by dobrać się do skóry defensywie rywali. Dopiero po upływie 70. minuty kąśliwe uderzenia w kierunku bramki gości oddali Marek Sobik i T. Nowak. B. Kowalczyk nawet zdobył gola celnym uderzeniem z rzutu wolnego, ale arbiter dopatrzył się niewłaściwego, zbyt bliskiego ustawienia biało-zielonych przy krakowskim murze. Co się jednak odwlecze… Marcin Wróbel (na zdjęciu) lekkim zagraniem wykreował dogodną sytuację M. Sobikowi, który zaskoczył bramkarza strzałem w krótki róg. Korzystny dla „rekordzistów” stan remisowy utrzymał się jednak tylko przez 180 sekund. Daniel Pik nie zaprzepaścił szansy, która zrodziła się z błędów w ustawieniu i asekuracji u gospodarzy.
TP/foto: MŁ