Piłka nożna

Rekord B-B – Concordia Elbląg 2:1 (0:0)

W takich chwilach można sobie pozwolić na odrobinę patosu, ze szczyptą przesady – „rekordziści” dokonali czegoś historycznego. Tak daleko w rozgrywkach Totolotek Pucharu Polski biało-zieloni jeszcze nie dotarli! To naprawdę dużego kalibru osiągnięcie, które wykracza nawet poza ramy 25-letniego BTS-u Rekord. Ekipa z Cygańskiego Lasu w pełni zasłużyła na ten sukces i wielce go sobie szanuje, bowiem kto widział – te wie, że bielszczanie włożyli w mecz z Concordią Elbląg maksymalne zaangażowanie, serce i determinację.

Chyba właśnie cechami wolicjonalnymi gospodarze przechylili szalę wygranej na swoją korzyść. Elblążanie przez całą pierwszą część meczu byli zbyt bojaźliwi, momentami pasywni, aby myśleć o wywiezieniu ze Startowej zwycięstwa. Na wyróżnienie, nie tylko na podstawie pierwszych trzech kwadransów, zasłużył jedynie Kamil Szawaryn. 19-letni bramkarz Concordii przez bardzo długi czas utrzymywał swój zespół „na powierzchni”. Takiej, a nie innej postawy przyjezdnych, absolutnie nie mogą tłumaczyć absencje paru kluczowych zawodników. Najwyraźniej taktyka na otwarcie meczu nie została dobrana właściwie. Tym sposobem bielszczanie zyskali mnóstwo przestrzeni do prowadzenia gry. Za aktywność w ataku pozycyjnym oraz próby zamykania rywali wysokim pressingiem gospodarze zapłacili w drugiej połowie. Natomiast najbardziej żal, że nie udało się wykorzystać żadnej z okazji do premierowego trafienia.

Tego, że w przyjezdnych drzemie całkiem niemały potencjał ofensywny „rekordziści” przekonali się do startu drugiej połowy. Ta faza meczu bardziej przypominała wymianę ciosów dwóch ofensywnie nastawionych drużyn. Gol był tylko kwestią czasu, pytanie brzmiało jedynie – kto zada pierwsze trafienie? Jeden z obrońców gości niepewnie zareagował na dynamiczne wejście w pole karne Marka Sobika i nieszczęście było gotowe. Spowodowanie upadku skrzydłowego, rzut karny i precyzyjne uderzenie z 11-stu metrów Szymona Szymańskiego. I znów zrodziło się pytanie – gospodarze pognębią przyjezdnych drugim golem, czy też może rozpędzeni elblążanie doprowadzą do wyrównania? Mecz i wynik potoczył się w kierunku drugiego wariantu. Krzysztof Żerdka jeszcze zdołał wygrać starcie „oko w oko” z Radosławem Lenartem, bezradny był gdy Konrad Kareta przeciął dośrodkowanie Piotra Goliasza.

Gol na 1:1 sprawił, że u zawodników obu zespołów, podobnie jak atmosfera na trybunach, ciśnienie sięgnęło niewyobrażalnych poziomów. Lepiej, o wiele lepiej ze stresem poradzili sobie nasi piłkarze.  W 86. minucie Adam Skierkowski powtórnie zapoznał się z kartką żółtego koloru, na co pozostali gracze Concordii zareagowali zdwojoną siłą ataku. Liczebnie osłabieni nadziali się jednak na kontrę, w które pierwszoplanową rolę odegrał Marcin Wróbel. Po serii zwodów napastnika w polu karnym Kamilowi Żołnie pozostało jedynie nie zepsuć tak wybornej akcji. Bielszczanie wytrzymali zatem ogromne ciśnienie w sytuacji, gdy dogrywka wydawała się być nieuchronna. Tego samego o przyjezdnych nie sposób napisać. O ile taktyczne przewinienie Tomasza Szawary na K. Żołnie jest jeszcze do wytłumaczenie, to już w żadnych racjonalnych ramach nie mieści się faul Rafała Lisieckiego na Sewerynie Capucie, po gwizdku arbitra i na jego oczach.

Radość w bielskim obozie uzasadniona, o czym było na wstępie, ale nie zapominamy, że już wkrótce trzeba wrócić do ligowych obowiązków. W sobotę, o godz. 16:00 „rekordziści” podejmą MKS Kluczbork. Kto jednak wie, czy do tego momentu nie poznamy rywala biało-zielonych w 1/16 pucharowej rywalizacji?

TP/fot: Paweł Mruczek

Zapis naszej relacji „na żywo”:

{component index.php?option=com_nazywo&id=57}

najbliższy mecz

PIŁKA NOŻNA
21.09.2024 / sobota / godz. 16:00
Betclic 2. Liga - Kolejka 10
vs
Olimpia Elbląg
Rekord Bielsko-Biała

poprzedni mecz

PIŁKA NOŻNA
17.09.2024 / wtorek / godz. 16:00/
ul. Startowa 13, 43-300 Bielsko-Biała
Betclic 2. Liga - Kolejka 9
0 : 1