Rekord Bielsko-Biała – Beskid Andrychów 9:1 (7:0)
1:0 Sobik (10. min.)
2:0 testowany zawodnik (13. min., głową)
3:0 Wróblewski (16. min.)
4:0 testowany zawodnik (18. min.)
5:0 Żołna (25. min.)
6:0 Nowak (33. min.)
7:0 Nowak (36. min., z rzutu karnego)
7:1 ... (54. min.)
8:1 Madzia (81. min.)
9:1 Ciućka (85. min.)
Rekord: Szumera – Madzia, Pańkowski, Kareta, Żołna, Twarkowski, Nowak, Nocoń, Wróblewski, testowany zawodnik, Sobik oraz Kurowski, Waluś, Kasprzak, Ciućka
„Rekordziści” tak mocni, czy czwartoligowiec z Andrychowa tak slaby? Te i ów zada pytanie takiej treści po lekturze samego rezultatu. Ani jedna, ani druga część postawionego pytania nie jest właściwa dla przebiegu, obrazu tego test-meczu. Gospodarze zademonstrowali po prostu nadzwyczajną skuteczność pod bramką Beskidu, która w połączeniu z urozmaiconą formą ataków złożyła się na niesłychanie efektowną całość, gdy spojrzeć na perspektywę trzech pierwszych kwadransów spotkania. A podopieczni Tomasza Moskały, którzy całkiem przyzwoicie radzili sobie z dala od własnej bramki, we własnej defensywie nie byli absolutnie przygotowani na szybkość i dokładność gry trzecioligowców z Cygańskiego Lasu. Choć chcielibyśmy tak usposobionych w ofensywie „rekordzistów” oglądać zawsze i w każdym meczu, to trudno jednak przypuszczać, aby obrońcy ligowych rywali byli równie „łatwym do konsumpcji kąskiem”. Trudno również zakładać, by andrychowianie popełniali w swojej lidze tak wiele błędów, jak w pierwszej części potyczki z biało-zielonymi.
Tak czy siak, nie sposób być niezadowolonym z dyspozycji „rekordzistów” na tydzień przed ligową premierą. Jeden z celów sparingu – zbudowanie morale przed startem sezonu został spełniony. Efektowny rezultat to jedno, widowiskowy styl, to drugie. Nawet pomni faktu, że piłkarze Beskidu na co dzień występują o klasę rozgrywkową niżej od bielszczan, to jednak jest dobra podstawa do przedsezonowego optymizmu. Oby tylko zdrowie „rekordzistom” dopisywało, a potem… Jak podkreśla trener biało-zielonych – Dariusz Mrózek: - od meczu do meczu, a później się zobaczy. I trudno się dziwić, że rozmów o konkretnych celach bielszczanie unikają, niczym diabeł święconej wody. Są zespoły w trzeciej lidze, grupie trzeciej o klarowniej, bardziej wyraziście nakreślonych priorytetach od biało-zielonych, którzy wiele mogą, nic nie muszą.
TP/foto: Marek Łękawa