LKS Czaniec – Rekord II Bielsko-Biała 3:0 (1:0)
Rekord II: Sroka – Matloch, Porębski, Wojaczek, Waliczek, Dudajek, Kawulok, Ligocki, Kempny, Wójcik, Pater oraz Wybrańczyk, Kur, K. Macura, Laurynovich, Tarasz, Zątek
Zgodnie z oczekiwaniami, czwartoligowcy okazali się bardzo wymagającymi rywalami dla przedstawicieli bielsko-tyskiej klasy okręgowej. Jeszcze do przerwy obraz spotkania nie wskazywał na jakąś wyraźnie zarysowaną przewagę ekipy z Czańca. Bielszczanie mieli kilka dogodnych okazji do zdobycia bramek, których na gole nie zdołali zamienić m.in. Łukasz Tarasz, Daniel Pater i Jakub Kawulok. – Rywale tak łaskawi nie byli. O stracie pierwszego gola zdecydował prozaiczny błąd, niedokładne, poprzeczne zagranie na własnej połowie, po którym ekipa z Czaca wypracowała sytuację sam na sam z bramkarzem – tłumaczy Piotr Kuś, prowadzący Rekord II w tym spotkaniu.
Po przerwie i zmianach w bielskim zespole czwartoligowcy zyskali jedną, ale istotną przewagę, atut tzw. fizyczności. Nie w tym jednak kwestia, że bielszczanie byli słabsi od wyżej notowanych oponentów, po prostu ustępowali warunkami fizycznymi, co szczególnie widoczne było w okolicach pola karnego LKS-u. Tam właśnie kończyły się wszelkie zapędy ofensywne „rekordzistów” w drugiej części meczu.
Pomeczowa opinia trenera – Piotr Kuś: - Bardzo dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu, a druga? Cenna dla nas nauka. Niemniej techniczne „fajerwerki” Błażeja Ligockiego mogły się podobać…
TP/foto: PM