Dla obu zespołów końcowy rezultat ma niebagatelne znaczenie. Po tym jak w sobotę zgoła niespodziewanie lider z Wilkowic stracił komplet punktów z ZET Tychy, a w ślad za tym przodownictwo na rzecz MKS Lędziny, bielszczanie stanęli przed szansą, by wedrzeć się na drugą pozycję. Gospodarze z kolei nadal próbują zachować szanse na utrzymanie w klasie okręgowej, co w obliczu domowej porażki staje się zadaniem coraz trudniejszym do zrealizowania. Miało zatem spotkanie w Bestwince swój ciężar gatunkowy.
Tymczasem przez blisko dwa początkowe kwadranse gra toczyła się w tempie… adekwatnym do atmosfery niedzielnego, słonecznego popołudnia. Nieźle zorganizowani w defensywie gospodarze nie dopuszczali do większego zagrożenia pod własną bramką, a i rekordziści nie dążyli do szybkiego rozstrzygnięcia. Nie pierwszy raz w takich sytuacjach gol pada po tzw. stałym fragmencie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marka Profica wydawało się, że miejscowi unikną zagrożenia. Nieco przeciągnięta centra za dalszy słupek bramki po małym karambolu wróciła jednak w centrum pola karnego, skąd głową przymierzył Tomasz Walaszek (na zdjęciu).
Mając świadomość znikomej przewagi rekordziści uaktywnili się w ofensywie w drugiej części meczu. W dość typowy dla siebie sposób drużyna gości zaprzepaściła kilka okazji do podwyższenia prowadzenia, niemniej cierpliwość opłaciła się. Po uderzeniu z dystansu M. Profica kozłująca piłka zaskoczyła bramkarza gospodarzy. To trafienie w praktyce zamknęło całą rywalizację. Biało-zieloni pilnowali korzystnego wyniku, na którego korektę graczom z Bestwinka zwyczajnie brakowało argumentów.
TP / foto: MŁ
KS Bestwinka – Rekord II Bielsko-Biała 0:2 (0:1)
0:1 T. Walaszek (32. min.)
0:2 Profic (72. min.)
Rekord II: Kurowski – Pater, T. Walaszek, Sobierajewicz, Ligocki (46. K. Macura), Szczurek (77. Rucki), Profic, Czaicki, Sobótka, Wróblewski (46. Waluś), Tomiczek