Słomniczanka Słomniki - Rekord Bielsko-Biała 5:3 (1:0)
1:0 Malota (14. min.)
2:0 Malota (23. min.)
3:0 Karcz (24. min.)
4:0 Sobolewska (25. min.)
4:1 Knysak (27. min.)
5:1 Szostak (27. min.)
5:2 Czyż (38. min.)
5:3 Chóras (40. min.)
Rekord: Ciupa (Majewska) - Chóras, Knysak, Nowak, Moskała, Nowacka, Mandla, Skolarz, Kaim, Predecka, Franaszek, Cygan, Czyż
O meczu opowiada Samuel Jania, szkoleniowiec bielszczanek. - W pierwszej połowie, mimo ogromnej przewagi na parkiecie, przy 12-stu celnych strzałach, nie zdobyliśmy żadnej bramki! Tymczasem rywalki nie miały dla nas litości, nie zasypywały nas „gradem” uderzeń, natomiast jeśli już były pod naszą bramką, to w swoich działaniach okazywały się niezwykle skuteczne. Tak było np. w 14 minucie, gdy przy naszej kontrze „dwie na dwie”, gospodynie jednym zagraniem odwróciły przebieg akcji. Obraz gry zmienił się w drugiej połowie, w której zagraliśmy słabiej, a zdołaliśmy strzelić trzy gole. Jednak wcześniej, w czasie półtorej minuty, Słomniczanka zamknęła mecz. My natomiast zdołaliśmy odpowiedzieć po indywidualnych akcjach Magdy Knysak i Ani Chóras oraz zespołowej, wzorowej akcji tercetu: Nowak – Chóras - Czyż.
Kolejny mecz, który kibicom na pewno się podobał, natomiast nie uprawiamy jazdy figurowej i wrażenia artystyczne znaczenia nie mają. Znaczenie ma fakt ze nie potrafimy wykorzystywać klarownych sytuacji „jedna na jedną”, „dwie na jedną”. Oddajemy bardzo dużo celnych strzałów i bynajmniej nie są to akty desperacji z 15-ego. Szkoda tego meczu, jego wyniku, szczególnie że sporo poświęciliśmy temu, aby się do niego przygotować jak najlepiej i chcieliśmy być pretendentem do miana drużyny „klasowej”. Natomiast takie fragmenty jak ten od 23. do 25. minuty, klasowym drużynom się nie zdarzają. Tym samym ograniczyliśmy nasze szanse na zajęcie trzeciego miejsca do minimum. Można by rzec - „jeszcze nie teraz”.
DB/TP/foto: PM