Rekord Bielsko-Biała – AZS UEK Słomniczanka Słomniki 3:1 (2:0)
1:0 Chóras (17. min.)
2:0 Nowak (17. min.)
2:1 Malota (22. min.)
3:1 Chóras (25. min.)
Rekord: Ciupa - Knysak, Moskała, Skolarz, Nowak, Pietrzyk, Nowacka, Chóras, Czyż, Kłębek, Cygan, Rosak, Gąsiorek, Majewska
Jeśli do zespołu lidera przyjeżdża przedostania drużyna w ligowej tabeli, to można zakładać jednostronny przebieg spotkania. Otóż nie zawsze tak się zdarza, na pewno nie tym razem. Słomniczanka postawiła gospodyniom nieoczekiwanie twarde warunki gry. Na szczęście w postawie „rekordzistek” nie było nawet cienia lekceważenia zespołu z Małopolski. Co więcej, choć momentami bielszczanki zawodziły taktycznie, zdarzały się także techniczne „usterki”, to jednak utrzymały na pełnym dystansie czasowym maksymalną koncentrację. To była podstawa, fundament niedzielnego zwycięstwa.
Cała sztuka w pierwszej części meczu sprowadzała się do sforsowania niesłychanie szczelnej defensywy AZS UEK. Zawodniczki ze Słomnik nie dość, że broniły się mądrze i skutecznie, to jeszcze odgryzały się groźnymi kontrami. Stąd i Klaudia Ciupa w bielskiej bramce nie mogła sobie pozwolić nawet na moment dekoncentracji. Z kolei ofensywa „rekordzistek” była prowadzona zbyt wolno, schematycznie i przewidywalnie dla rywalek. Owszem, biało-zielone oddały całkiem sporo uderzeń, ale zdecydowaną większość z nich przyjezdne blokowały lub piłka mijała światło bramki. Kluczowy dla wyniku oraz obrazu spotkania okazał się początek 17. minuty meczu. Po solowej akcji rezultat otworzyła Anna Chóras (na zdjęciu), a po 28. sekundach, korzystając ze świetnej asysty Katarzyny Moskały, przymierzyła z kąta Wiktoria Nowak.
Szczęściem dla ekipy ze Słomnik wkrótce nadeszła przerwa, po której z szatni wyszedł zespół mocno zdeterminowany, skonsolidowany i z trochę innym nastawieniem do gry. Drużyna gości po prostu mocniej przyparła do muru nieco zaskoczone tą odmianą gospodynie. Po wymianie kilku szybkich podań do bielskiej bramki trafiła w dogodnej sytuacji Natalia Malota. Kilkadziesiąt sekund później do wyrównania mogła doprowadzić Magdalena Matyja, na przeszkodzie stanął słupek. Widząc, że to nie przelewki z kontrofensywą ruszyły „rekordzistki”. To było tylko z korzyścią dla widowiska, kilka minut futsalu pod znakiem dynamiki, dobrego tempa oraz ekspresji. Na wymianie ciosów lepiej wyszły bielszczanki, bowiem po otwierającym podaniu Wiktorii Pietrzyk po raz wtóry na listę strzelczyń wpisała się A. Chóras. By jednak nasze zawodniczki nie poczuły zbyt dużego komfortu, w 26. minucie poprzeczkę bramki Rekordu „ostemplowała” Monika Jaskółka. I nawet jeśli bielszczankom udało się opanować boiskowy żywioł, to przez ostatnich dziewięć minut musiały wykazać się niebywałą wręcz dojrzałością. Zmusił je do takiej postawy prozaiczny, acz istotny powód – wyczerpany limit pięciu fauli. Broniąc się umiejętnie i niemal bezkontaktowo „rekordzistki” dowiozły korzystny rezultat do końcowej syreny. Niebezpieczeństwo pojawiło się tylko jeden raz, kiedy w 39. minucie z bliska spudłowała Lena Mucha.
Jeśli po tym meczu cokolwiek może stanowić zaskoczenie, to niska, piąta pozycja Słomniczanki. Warto również zwrócić uwagę na coraz mocniejszy „mental” bielszczanek. Dotąd wygrywały przy Startowej lekko, gładko i wysoko, tym razem sięgnęły po trzy punkty w twardym boju z rywalkami, które nie poddały się tuż po wyjściu na boisko lub po stracie jednego, dwóch goli.
TP/foto: MŁ