Jeśli żegnać się z ekstraligą, to z przytupem!
Najwyraźniej z takiego założenia wyszły biało-zielone na konfrontację z katowiczankami. Oczywiście, że w wygranej zespołu gości niemało było boiskowego fartu, że wspomnimy o czterech uderzeniach gospodyń w poprzeczkę. Jednak końcowy rezultat został poparty niemal tytaniczną pracą i sercem, które rekordzistki zostawiły w Katowicach-Podlesiu.
Nie ma co ukrywać, ogólna perspektywa spotkania bliższa była pucharowemu starciu sprzed kilku miesięcy, kiedy bielszczanki po dramatycznym boju i skutecznie egzekwowanych rzutach karnych wyeliminowały ekipę ze stolicy Górnego Śląska. Ligowe starcie z I rundy sezonu było już jednostronnym popisem GieKSy.
W niedzielne przedpołudnie bielszczanki postawiły na uważną defensywę, która funkcjonowała bez większych zarzutów. Oczywiście, katowiczanki miał szereg bramkowych okazji i szans, ale każda z niewykorzystanych wydawała się nakręcać zespół gości. Należycie swoją bramkarska pracę wykonała również Klaudia Ciupa. Częściej niż w listopadowym mecz PP zawodniczki Michała Majnusza, prowadzącego drużynę w zastępstwie (względy rodzinne) Mateusza Żebrowskiego, starały się kąsać katowicką obronę. Było kilka prób uderzeń z dystansu, czy sytuacji sam na sam – głównie w drugiej części – za bramkarką.
Kluczową dla rezultatu spotkania okazał się 32. minuta. Po długim podaniu Martyny Gąsiorek w okolice pola karnego rywalek znakomicie dwójkową akcję rozegrały – Katarzyna Moskała z Klaudią Adamek. Strzał w tzw. krótki róg, jak się okazało, miał wagę trzech punktów i drugiej wygranej bielszczanek w sezonie, drugiej na wyjeździe…
TP / foto: PM
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
0:1 Adamek (32. min.)
Rekord: Ciupa – Rżany, Czyż, Cygan, Kupiak (61. Gutowska), Nowak, Kłębek, Moskała, Gąsiorek (44. Palichleb), Szafran (75. Wieczorek), Adamek (90+1. Galus)