AZS UJ Kraków – Rekord Bielsko-Biała 6:3 (4:2)
0:1 Chóras (10. min.)
1:1 Wróbel (12. min.)
2:1 Kaim (14. min., samobójczy)
3:1 Wójcik (16. min.)
4:1 Zapała (20. min.)
4:2 Knysak (20. min.)
5:2 Zapała (33. min.)
5:3 Czyż (37. min.)
6:3 Sitarz (39. min.)
Rekord: Majewska – Knysak, Chóras, Franaszek, Moskała, Kaim, Czyż, Skolarz, Nowacka, Chowaniec
Zapewne większość zespołów stających naprzeciw złotych medalistek poprzedniego sezonu obrałoby defensywną taktykę, dosadniej – „okopałoby się” przed własną bramką. Trener Samuel Jania i jego podopieczne mieli jednak inny pomysł na mecz pod Wawelem. Bielszczanki zagrały z ambicją, determinacją i wizją, może tylko z ciut zbyt wysokim zacięciem i agresywnością. Po niespełna pięciu minutach biało-zielone wyczerpały limit „dozwolonych” fauli. Ku zaskoczeniu „akademiczek” nie zrażone tą statystyką „rekordzistki” zastosowały „plan B”, wprowadzając lotną bramkarkę – Magdalenę Knysak. Ten z pozoru szalony pomysł przyniósł drużynie gości prowadzenie, po asyście Karoliny Czyż idealnie zamknęła akcję zespołu z Cygańskiego Lasu – Anna Chóras. Nieoczekiwany dla gospodyń obrót spraw spowodował, że faworytki wrzuciły zdecydowanie wyższy bieg. Długo bielska defensywa starała się zażegnać niebezpieczeństwo, ale nie ukrywajmy – atuty taktyczno-techniczne były po stronie krakowianek. Miejscowe na różne sposoby skutecznie rozmontowywały obronę „rekordzistek”. Gole z pierwszej połowy dla AZS-u padały m.in. po koronkowych akcjach, uderzeniu z powietrza, czy przypadkowym, niefartownym odbiciu piłki przez Aleksandrę Kaim. Niby „akademiczki” opanowały sytuację, ale jakież było ich zaskoczenie, gdy tuż przed końcową syreną dała o sobie znać ponownie grająca w trykocie bramkarskim M. Knysak. To była najlepsza z możliwych riposta na odrobinę wcześniejsze trafienie Anny Zapały.
Druga część meczu nie była toczona już w taki wysokim tempie, jak pierwsze 20 minut. Nie było to już tak efektowne i atrakcyjne spotkanie. Nie znaczy to jednak, że z parkietu wiało nudą. Krakowianki nadal ostrzeliwały, choć z rzadka celnie, bramkę Natalii Majewskiej, bielszczanki także niepokoiły po drugiej stronie Karolinę Klabis. W wymianie ciosów tej odsłony nieznacznie lepsze okazały się „akademiczki”, na ich dwa trafienia sprytnie odpowiedziała K. Czyż, po podaniu A. Chóras.
Na mistrzynie Polski bardzo dobra dyspozycja bielszczanek nie wystarczyła. Po przegranej 0:2 ze Słomniczanką biało-zielone zanotowały kolejną porażkę, która absolutnie wstydu nie przynosi. Jednak jeśli tylko „rekordzistki” zdołają podtrzymać taką dyspozycję, nie utracą wiary, to prędzej czy później, wrócą na zwycięską ścieżkę.
Pomeczowa opinia trenera – Samuel Jania: - To było widowisko, które mogło podobać się kibicom. Zagraliśmy z otwartą przyłbicą, demonstrowaliśmy odważny futsal. Od momentu złapania pięciu fauli staraliśmy się uniknąć kolejnego przewinienia i jednocześnie zaoszczędzić nieco sił, wobec zdecydowanie większej siły liczebnej AZS-u. Nie mam wątpliwości, graliśmy przeciwko najlepszej ekipie w tej lidze, to krakowiankom trzeba oddać. Dla nas ten mecz był taką lekcją na przyszłość, aczkolwiek w kilku momentach gospodynie musiały poczuć zagrożenie z naszej strony.
TP/foto: PM