W każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu.
Sezon podsumowujemy z trenerem Rafałem Błażyczkiem, trenerem młodzików Rekordu, których zaznali goryczy degradacji, co niekoniecznie musi być powodem utrapienia.
To był ciężki, pierwszoligowy żywot dla młodzików Rekordu?
- W pierwszej lidze graliśmy przez dwie rundy i na pewno było ciężko. Graliśmy z najlepszymi drużynami na Śląsku, a Górnik Zabrze to krajowa czołówka. Paradoks jest taki, że właśnie z drużynami z „Top 4” ligowej tabeli graliśmy naprawdę wyrównane i dobre mecze. Z mistrzem ligi - Górnikiem Zabrze, w obu meczach wychodziliśmy na prowadzenie, z wicemistrzem prowadziliśmy 3:0, z trzecią drużyną wygraliśmy 7:3. I tak naprawdę z każdą drużyną graliśmy naprawdę dobrze. Niestety o wynikach końcowych najczęściej decydowały proste indywidualne błędy w obronie i nasza nieskuteczność w ataku. Natomiast podkreślam, że jako zespół na boisku, w przekroju całego sezonu, byliśmy mocną drużyną i poczyniliśmy ogromny postęp. Dlatego szkoda, że do pozostania w lidze zabrakło nam tylko jednego punktu, bo możliwości do zdobycia siedmiu, ośmiu punktów więcej było sporo.
Bilans bramkowy (46:58 – przyp. TP) wskazuje na niespecjalnie zachwiany balans między defensywą i atakiem, tymczasem punktowa zdobycz jest… mizerna. Jak to wytłumaczyć?
- Bilans to tylko statystyka, która jest myląca i jednak trzeba ją osobno wyjaśnić. W naszych grach statystycznie padało prawie sześć goli na mecz. Pokazuje to w jaki sposób chcemy grać. A mowa tutaj o odważnej ofensywnej i pro-aktywnej grze. Taka postawa zawsze wiąże się z dużym ryzykiem utraty wielu bramek, co zresztą widać (58 straconych). Ale dzięki takiej grze bardzo często gościliśmy w polu karnym przeciwnika i wygląda to przyzwoicie. 46 strzelonych goli, to średnio 2,6 na mecz. Ale to czego nie widać, to mnóstwo okazji, które naszą grą sobie stworzyliśmy. Myślę, że wykorzystując tylko te bardzo dobre sytuacje (inne pomijam) powinniśmy strzelić około 70 bramek w tej rundzie. Tak więc podsumowując ów bilans, musimy zdecydowanie poprawić skuteczność działań zarówno w ataku, jak i obronie. Ale jesteśmy też świadomi, że duża liczba straconych bramkę jest „wliczona w koszty” rozwoju chłopaków, ze względu na nasz sposób gry.
Z czego jesteś po zakończonym sezonie najbardziej zadowolony, oczywiście w kontekście całego zespołu?
- Kiedy przechodzi się przez trudne momenty, a takimi niewątpliwe w sporcie są porażki, wtedy bardzo często w drużynie panuje nerwowa atmosfera, zauważamy spadek motywacji i negatywne emocje. Wydaje mi się, że w naszej drużynie pomimo „tymczasowych porażek” utrzymaliśmy fajną atmosferę oraz odpowiedni poziom pracy. Fundamenty i doświadczenie, które mamy dzięki tej sytuacji są czymś bezcennym.
TP/foto: MŁ