Biało-zieloną forpocztą w wiosennych rozgrywkach młodzieżowych jest ekipa 17-latków, która w niedzielę wznowi rywalizację w Centralnej Lidze Juniorów, gr. zachodniej.
Przed wyjazdową premierą, rewanżem z Zawiszą Bydgoszcz, rozmawiamy ze szkoleniowcem „rekordzistów” – Szymonem Niemczykiem.
W jakich nastrojach i z jakim nastawieniem kończycie zimowe, dwutorowe przygotowania do wiosennej części sezonu?
- W mieszanych. Z jednej strony jesteśmy zadowoleni z wykonanej treningowej pracy oraz z większości gier kontrolnych. Jednak z drugiej strony odczuwamy spory niedosyt po Młodzieżowych Mistrzostwach Polski 17-latków w futsalu, rozgrywanych w Tychach. Widzieliśmy po chłopakach, że bardzo ich to dotknęło, marzyli o mistrzostwie, o medalu, a odpadliśmy w ćwierćfinale, jak się później okazało, ze zwycięzcą całego turnieju. Drużyna AZS UŚ Katowice była naszpikowana indywidualnościami. W jej składzie znalazło się dwóch reprezentantów Polski U-17 z „dużego” boiska, więc nie odpadliśmy z przypadkowym zespołem. Taki jednak jest sport, przegrywanie jak i wygrywanie są jego składowymi. Teraz musimy jednak zostawić to już za sobą, bo jest to historia i na nią nie mamy żadnego wpływu, a zająć musimy się tym, na co wpływ mamy, czyli przyszłością… Choć jak mawiał Sławomir Mrożek – „życie to pięć minut następne, reszta to wyobraźnia”.
Jakimś wyznacznikiem dyspozycji są wyniki gier kontrolnych, jak wypadli biało-zieloni 17-latkowie w tej materii?
- Przekonamy się po zakończeniu rozgrywek ligowych. Zagraliśmy kilka dobrych, mocnych, wartościowych sparingów i ich wyniki pozwalają pozytywnie myśleć o najbliższej przyszłości. Jedyne czym możemy się martwić, to sporą ilością kontuzjowanych i chorych zawodników tuż przed startem rundy wiosennej. Mamy nadzieję, że szybko wrócą do pełni sił i pomogą drużynie. Wracając do kwestii meczów kontrolnych, tych rozegraliśmy osiem. Mierzyliśmy się między innymi z rówieśnikami krakowskich ekip – Wisły i Cracovii, z równolatkami dwóch tyskich zespołów – GKS-u i APN-u, z chorzowskim Ruchem, drużyną 17-latków Stadionu Śląskiego, seniorami Iskry Rybarzowice oraz drużyną U-19 katowickiego Rozwoju. Siedem z tych spotkań wygraliśmy, przegraliśmy tylko z katowiczanami 2:3. Notabene, najlepszą piłkę zademonstrowaliśmy właśnie w tym jedynym, przegranym sparingu. Jeżeli będziemy potrafili w taki sposób grać w każdym meczu ligowym, to mogę zagwarantować, że na koniec ligi będziemy w tabeli dużo wyżej. Ale podkreślam – „jeżeli”…
Zaczynacie tę część sezonu od wyjazdowego meczu z bydgoskim Zawiszą, wydaje się, że pierwsze, wiosenne spotkania mogą mieć kluczowe, niekoniecznie fundamentalne znaczenie…
- Kluczowe w kwestii utrzymania w lidze, ale my nie gramy o utrzymanie, tylko o uzyskanie w każdym, kolejnym meczu lepszego rezultatu niż w rundzie jesiennej, a co za tym idzie o ukończenie rozgrywek na wyższej pozycji w tabeli. Tzw. „gra o utrzymanie” to cel dla minimalistów. Dokąd nas to zaprowadzi? Zobaczymy w czerwcu.
Twoje oczekiwania wobec podopiecznych?
- Żeby ufali sobie i trenerom. Żeby byli profesjonalistami. Żeby każdego dnia starali się być lepszą wersją samych siebie i zawsze walczyli do końca, bo wtedy nawet jeżeli przegramy mecz, to i tak będziemy zwycięzcami.
TP/foto: MŁ