Clearex Chorzów – Rekord Bielsko-Biała 1:3 (1:0)
1:0 Mozheiko (19. min.)
1:1 Biel (23. min., głową)
1:2 Marek (24. min.)
1:3 Popławski (38. min.)
Rekord: Nawrat – Popławski, Matheus, Budniak, Biel, Rakić, Kubik, Surmiak, Marek, Pereira, Krzempek, Zastawnik, Iwanek
Futsalowy klasyk nie zawiódł oczekiwań kibiców, przynajmniej gdy rozpatrywać spotkanie pod kątem dostarczonych emocji. Natomiast w przypadku poziomu sportowego trudno o jednoznaczną opinię. O grze bielszczan w pierwszej odsłonie można byłoby pisać niemal wyłącznie w superlatywach, gdyby nie rażący brak podbramkowej skuteczności. Gdybyż tylko biało-zieloni wykorzystali połowę, albo nawet tylko czwartą część wykreowanych sytuacji, kwestia zwycięstwa zostałaby rozstrzygnięta jeszcze przed przerwą. „Rekordziści” pudłowali, nie wykorzystując wielu doskonałych okazji, albo też nie potrafili zmusić do kapitulacji bardzo dobrze dysponowanego w bramkarza Cleareksu. Kwintesencją podbramkowej indolencji biało-zielonych była 17. minuta meczu, w której Łukasz Biel i Pedro Pereira nie wykorzystali przedłużonych rzutów karnych. Pierwszy z wymienionych chybił celu, strzał drugiego obronił Rafał Krzyśka. Tymczasem wyraźnie skoncentrowani na obronie gospodarze raptem dwu-, trzykrotnie zagrozili bielskiej bramce, a mimo to potrafili zdobyć gola po składnej akcji i uderzeniu z pierwszej piłki Mykyty Mozheiki. Na świetnej grze w polu mistrzów Polski wyraźnym cieniem położyło się „zero” po stronie bramkowych zysków.
Znacznie lepiej, choć nie na długo, pod tym względem zaprezentowali się bielszczanie na wstępie drugiej partii. Wpierw po dograniu Matheusa w poprzeczkę główkował Ł. Biel. Niezrażony niepowodzeniem pivot Rekordu, w podobnych okolicznościach, po wstrzeleniu Pawła Budniaka, skierował piłkę do bramki. Ku radości bielskich kibiców kilkadziesiąt sekund później refleksem oraz strzeleckim instynktem błysnął Michał Marek, dobijając strzał Kamila Surmiaka. Po objęciu prowadzenia biało-zieloni spuścili z tonu, oddając chorzowianom sporo przestrzeni do prowadzenia gry. Coraz groźniej atakujący gracze Cleareksu wypracowali kilka bramkowych szans, ale tu klasą i wysoką formą wykazał się Bartłomiej Nawrat. Newralgicznym punktem spotkania mogła (i powinna) okazać się 28. minuta, w której po drugiej żółtej kartce z boiska usunięty został kapitan miejscowych – Szymon Łuszczek. Niestety, przez 120. sekund gry w czterech na trzech w polu, bielszczanie nie zdyskontowali liczebnej przewagi. Nie ryzykując zbyt wiele na ostatnie trzy minuty spotkania trener Andrzej Szłapa wprowadził na plac gry „lotnego” bramkarza. Inaczej niż w niedzielnym meczu w Pniewach, w analogicznej sytuacji, „rekordziści” bramki nie stracili. Co więcej, po indywidualnej akcji przeprowadzonej z głębi defensywy, rezultat spotkania ustalił Artur Popławski.
Dzięki trzem punktom zdobytym w hali przy Dąbrowskiego bielszczanie zredukowali stratę do gliwickiego Piasta, do dwóch punktów. Zatem niedzielnej konfrontacji (g. 12:00) w Cygańskim Lesie specjalnie chyba rekomendować nie trzeba, wicelider podejmie przodownika tabeli Statscore Futsal Ekstraklasy. Bilety do nabycia w sprzedaży bezpośredniej w recepcji Centrum Sportu „Rekord” oraz drogą internetową na platformie kupbilet.pl. Ze względu na obowiązujące przepisy sanitarne ilość miejsc ograniczona!
TP/foto-archiwum: PM
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała