Piłka nożna

Raków II Częstochowa – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (1:1)

Punkty zostały w Częstochowie.

 

Przestrzegaliśmy w przedmeczowej zapowiedzi, że rezerwy Rakowa są innym zespołem, niż w pierwszej części sezonu. „Medaliki” wyraźnie nabrały po zimowych transferach czegoś, co można określić ogładą taktyczną lub wyrachowaniem. Trzeba jednak przyznać, że bielszczanie zaliczyli kiepskie zawody.

 

Zaczęło się jednak bardzo pomyślnie dla biało-zielonych. Po bardzo dokładnym dograniu w pole karne Daniela Kamińskiego (na zdjęciu) sam wypracował sobie dogodną sytuację i zakończył uderzeniem z okolic linii piątego metra Daniel Świderski. Ale jak to mówią – łatwo przyszło, itd… Bielska defensywa zostawiła rywalom zbyt wiele luzu i swobody w pobliżu pola karnego oraz w samej „szesnastce”, skąd celnie przymierzył nabiegający z głębi Tobiasz Mras.

 

Przez kolejne pół godziny spotkania trwało boiskowe „przeciąganie liny”. Z obu stron wyglądało to niemal identycznie. Obie ekipy bardzo dobrze i sprawnie organizowały się do pracy w defensywie, kompletnie nie radząc sobie w ataku pozycyjnym. Wprawdzie w 17. minucie piłkę ulokował w bramce D. Świderski, co zakwestionował sędzia-asystent unosząc chorągiewkę. To jedynie „przerywnik” w pozbawionym większych emocji widowisku. O kolejny taki postarał się Jakub Wireński. Pomocnik Rakowa II sfaulował w 39. minucie, w środkowym sektorze boiska Piotra Wyrobę, za co upomniany został już drugim w meczu żółtym kartonikiem. Zanosiło się zatem na powtórkę ubiegłotygodniowej potyczki z Pniówkiem. Tym razem jednak bielszczanie liczebnej przewagi nie wykorzystali.

 

Co gorsza, mając trzy kwadranse „z okładem” na rozpracowanie defensywy rywali, nie potrafili „rekordziści” tej przewagi nie tylko zdyskontować, ale jeszcze wypuścić z rąk jeden punkt. Rozstrzygającą o wyniku bramka dla gospodarzy padła po łańcuchu błędów bielskiej defensywy, która nie potrafiła wyekspediować piłki z pola karnego po stałym fragmencie (jednym z nielicznych w tej części). Dopuszczenie do główkowej sytuacji strzeleckiej Adama Mesjasza okazało się – w przenośni i dosłownie – karygodne.

Biało-zieloni osiągnęli wyraźną przewagę, egzekwowali multum kornerów i rzutów wolnych, byli jednak w swoich poczynaniach zbyt schematyczni, przewidywalni dla częstochowian. Brakowało czegoś niekonwencjonalnego, czegoś co wyłamywałoby się z założonych schematów. Kiedy coś takiego „rekordziści” zademonstrowali - jeszcze przy stanie 1:1 - i Kacper Kasprzak ładnym uderzeniem pokonał Muhameda Šahinovicia, arbiter dopatrzył się spalonego u „rekordzisty”. Na marginesie, bramkarz rezerw Rakowa dowiódł, iż nie przypadkiem został zimą transferowany do ekipy mistrzów kraju, nie przypadkiem jest golkiperem bośniackiej U-21.

 

Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Klacza: - Przegraliśmy mecz grając w przewadze jednego zawodnika. Porażka wynikała tylko i wyłącznie z braku szczęścia. Nie ma mowy o słabszej dyspozycji zespołu. Udowodnimy to w meczu z Lechią za tydzień. Jestem przekonany, że był to wypadek przy pracy.

 

TP/foto: MŁ

 

Raków II Częstochowa – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (1:1)

0:1 Świderski (4. min.)

1:1 Mras (7. min.)

2:1 Mesjasz (67. min.)

Rekord: Żerdka – Kareta, Pańkowski, Wrona (70. Mańka), Wojciechowski (70. Idzik), Wyroba (46. Twarkowski), Nowak, Kasprzak, Kamiński (67. Iwanek), Waluś, Świderski

 

 

 

 

 

najbliższy mecz

PIŁKA NOŻNA
25.05.2024 / sobota / godz. 16:00
III Liga, gr. 3 - Kolejka 32
vs
Rekord Bielsko-Biała
Górnik II Zabrze

poprzedni mecz

PIŁKA NOŻNA
17.05.2024 / piątek / godz. 17:00
III Liga, gr. 3 - Kolejka 31
2 : 2